poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 42

Otworzyłam oczy. Był przy mnie Zayn. Spał obok. Bałam się. Poród musiał się jakoś skończyć. Czy moje maleństwo żyje? Usłyszałam cichutkie kaszlnięcie. Obróciłam głowę w lewo. Moje dziecko leżało obok mnie. W moich oczach pojawiły się łzy. Ta mała istotka tak wiele dla mnie znaczyła. Wyciągnęłam rękę w stronę malucha. Dotknęłam tylko plastikowej powłoki. Poczułam delikatny pocałunek na policzku.
- Dziewczynka. - szepnął Zayn - Miałaś rację, Amelko.
Odwróciłam się do niego. Na ustach miał ogromny uśmiech. Zarostu nie golił już kilka dni. Wokół jego oczu pojawiły się lekkie zmarszczki spowodowane uśmiechem. Przytuliłam się do niego.
- Płakałeś? - spytałam, patrząc mu w oczy.
- Gdyby był chłopiec trzymałbym się lepiej. - odparł z uśmiechem.
- Jasne. - odwzajemniłam jego gest.
Usiadłam, opierając się plecami o poduszki. Zayn wziął nasze maleństwo na ręce i po chwili dał ją mi. Delikatnie kołysałam ją w ramionach. Była taka śliczna. Bardzo podobna do Zayna. Malik usiadł obok i pocałował mnie w skroń.
- Jakie damy jej imię? - spytałam go.
- Nie wiem. Myślałem o Jasmine.
- Ślicznie. - odparłam z uśmiechem - Mała Jasmine.
Malik mnie pocałował, a mała uśmiechnęła się patrząc na nas. Nakarmiłam ją. Niedługo potem przyszedł do nas lekarz. Widząc nas tak radosnych, nie chciał przeszkadzać, więc powiedział tylko, że mogę jechać do domu. Zrobiłam to z największą chęcią. Kiedy byliśmy już na miejscu postanowiłam się położyć. Było już późno. Położyłam małą w jej pokoju, który był obok naszego. Sama również zajęłam połowę łóżka. Malik przyszedł do mnie niedługo potem. Jasmine miała jego nazwisko. Wpisał siebie jako ojca. kiedy byłam nieprzytomna i załatwił wszystkie papiery. Kiedy Zayn mnie przytulił, usnęłam.
Mulata nie było przy mnie. Rozejrzałam się. Stał w drzwiach, prowadzących do pokoju małej. Wstałam i stanęłam obok niego. Przyglądał się naszej córce. Przytuliłam się do jego ramienia.
- Bałem się, że coś jej się stało. Jest taka cicha... - mruknął, mocniej mnie przyciągając.
- Założę się, że będzie córeczką tatusia. - szepnęłam i pocałowałam go w policzek.
Uśmiechnął się szeroko. Spojrzał na Jasmine jeszcze raz i wróciliśmy do łóżka.
Kilka dni później Zayn obiecał mi niespodziankę. Przyszła do mnie Rose. Wystroiła mnie jak księżniczkę i obiecała, że zajmie się małą razem z Harrym. Nie wiedziałam o co chodzi. Zeszłam na dół. Przejrzałam się w lustrze. Miałam na sobie biało-różową sukienkę. Na to narzuciłam beżową kurtkę ze skóry i baleriny. Malik czekał na mnie w salonie. Był ubrany w białą koszulę i czarne spodnie. Elegancko, ale na luzie. O co chodziło? Pocałował mnie i pociągnął na dwór. Wsiedliśmy do auta,
- Zayn o co chodzi? - spytałam, zapinając pas.
- Zobaczysz. - odparł z uśmiechem.
Jechaliśmy w przyjemnej ciszy. Malik zatrzymał się w... lesie. Objął mnie i przeszliśmy na polanę. Był tam rozłożony koc i jedzenie. Piknik przy gwiazdach, nad jeziorem i pod pięknym drzewem. Było ciepło. Usiedliśmy na kocu. Wyrwał mnie na randkę. Nie wierzyłam w to. Tak bardzo się cieszyłam. Zjedliśmy coś rozmawiając jak kiedyś. O wszystkim i o niczym. I kiedy zapatrzyłam się w gwiazdy Zayn poprosił byśmy przeszli nad wodę. Stanęliśmy na pomoście. Po chwili Malik uklęknął na jedno kolano i wyciągnął pierścionek.
- Amelia... wyjdziesz za mnie? - spytał patrząc na mnie słodkimi oczkami.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Tak bardzo się cieszyłam! Poprosił mnie o rękę. Będę jego żoną!
- Tak! - odparłam szczęśliwa i wpadłam wręcz w jego ramiona, mocno oplatając jego szyję.
Zayn zdążył mnie pocałować nim wpadliśmy do wody. Kiedy wynurzyliśmy się na powierzchnię założył mi na palec śliczny, srebrny pierścionek. Na pewno był drogi. Bardzo mi się podobał.
- Należał do mojej babci. - mruknął całując moją szyję.
- Dziękuję. - szepnęłam - Jest piękny.
- Nie. Ty jesteś. - po tych słowach ponownie mnie pocałował, a nasze splecione ciała zanurzył się pod wodą.

* * *

Do domu wróciliśmy dopiero rano. Rose i Harry spali na dole, a Jasmine leżała obok w łóżeczku. Wzięłam moje maleństwo, nie budząc przyjaciół. Pocałowałam małą w czoło. Nie spała. Była taka kochana. Nakarmiłam ją i położyłam w jej pokoju u góry. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam zwykłe jeansy i bokserkę. Zeszłam na dół. Zayn w samych spodniach, zakładam, że też był po kąpieli, robił śniadanie, Objęłam jego szyję i pocałowałam go w policzek.
- Co dzisiaj zjemy? - spytałam z uśmiechem.
- Co powiesz na omlet z czekoladą? - posadził mnie na blacie i oparł się rękami po obu stronach mojego ciała.
- Brzmi świetnie. - przyznałam i pocałowałam go.
- Musicie od samego rana? - spytał Styles wchodząc do kuchni.
Uśmiechnęłam się. Mulat wrócił do robienia posiłku. Przepełniało mnie szczęście. Miałam cudowną córeczkę i narzeczonego... Był tyko mój. Po chwili do kuchni wparowała Rose. Włosy miała w totalnym nieładzie. Stanęła przede mną.
- No pokaż! - powiedziała niecierpliwiąc się.
- Ale co? - spytałam zdezorientowana.
- Pierścionek! - zawołała, jakby to było najoczywistszą rzeczą na świecie.
Zayn parsknął śmiechem. Czyli Rose o wszystkim wiedziała i pomogła mu przygotować. Są niemożliwi.
- Płerścionek? - mruknął Harry ziewając. Po chwili oprzytomniał - Jaki pierścionek?
- Zaręczynowy! - szybko odpowiedziała mu Stone - Pokaż mi go! - jęknęła.
Wyciągnęłam rękę w jej stronę. Dokładnie go obejrzała. Wykręcała moją rękę pod różnymi kątami, aż w końcu nadszedł czas na werdykt:
- Nie najgorzej Malik. - stwierdziła, na co ja i Mulat roześmialiśmy się.
Usłyszeliśmy płacz Jasmine. Natychmiast pobiegłam do góry i wzięłam ją na ręce. Przestała płakać i spojrzała na mnie swoimi czekoladowymi oczkami. Chyba obudziła się na dobre i nie chciała być sama. Pocałowałam ją w czoło. Zeszłam z nią na dół. Zayn właśnie nakładał śniadanie. Położyłam Jasmine w wózku, żeby była blisko nas. Kiedy jedliśmy rozmawiając, mała zasnęła. Widocznie musiała czuć czyjąś obecność. Rose i Harry zmyli się po posiłku. Pomogłam posprzątać Malikowi. Zdecydowaliśmy się na krótką drzemkę. Zayn wziął małą i poszliśmy do góry. Kiedy leżałam wtulona w Mulata i powoli zasypiałam, zadzwonił dzwonek do drzwi. Jęknęłam niezadowolona z gości. Chcieliśmy tylko chwili spokoju. Jak zawsze ktoś musiał przeszkodził. Zakładam, że to wujek Louis, wpadł zobaczyć małą. Tommo zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Czasem przychodził po prostu się nią zająć. Jasmine też bardzo go lubiła. Nie dziwiłam jej się.
- Zobaczę kto to. - Zayn pocałował mnie w policzek i wstał.
Jednak nie wrócił już dobre 10 minut. To oznacza, że przyjął gości. Postanowiłam pójść do niego. Powoli schodziłam po schodach.
- Stęskniliśmy się za tobą. - usłyszałam kobiecy głos, a po chwili zobaczyłam jak Malik przytula wysoką szatynkę.
- Ja też tęskniłem. - odparł z uśmiechem.
Po chwili dojrzał mnie i uśmiechnął się szeroko. Przywołał mnie ruchem ręki, a ja prawie natychmiast znalazłam się przy nim. Objął mnie ramieniem, a ja dopiero zobaczyłam, że w naszym salonie siedzi jego rodzina. Byli bardzo podobni do siebie. Jego ojciec, mama i dwie siostry. Z tego co mówił mi Zayn szatynka nazywa się Stella, a brunetka Vanessa.
- To jest Amelia. - przedstawił mnie Mulat - Jest moją narzeczoną. - dodał i pocałował mnie w skroń, a ja się lekko uśmiechnęłam.
- Miło nam cię poznać. - powiedziała jego mama i mocno mnie uściskała.
Usłyszałam płacz Jasmine. Zayn chciał do niej pójść. Położyłam rękę na jego ramieniu.
- Zostań, ja pójdę. - uśmiechnęłam się.
Kiedy wzięłam ją na ręce nie uspokoiła się. Szybko więc ją przewinęłam. Bałam się trochę reakcji rodziców Mulata na to, że są dziadkami. Moi nic nie wiedzą. Nie mają pojęcie, że urodziłam. Tak jest lepiej. Ociągając się, zeszłam na dół. Od razu natrafiłam na zatroskany wzrok Zayna.
- W porządku? - spytał podchodząc do mnie i patrząc na małą.
- Tak. Przecież wiesz, że ona jest bardzo towarzyska. - mruknęłam, na co Malik zaśmiał się.
Weszliśmy do salonu. Widziałam zdziwienie na twarzach członków jego rodziny. Nic dziwnego. Tak dawno nie widzieli syna i nagle pojawia się jego narzeczona z dzieckiem na rękach. To była bardzo nietypowa i nie zręczna sytuacja.
- Masz dziecko? - spytała Stella podchodząc do mnie, chodź pytanie skierowała do Mulata.
- Tak. Amelia urodziła nie cały tydzień temu. - odparł lekko mnie obejmując.
Delikatnie kołysałam małą. Stella stanęła na przeciwko mnie.
- Mogę? - wyciągnęła ręce w moją stronę.
Oddałam jej małą z ciężkim sercem. Do tej pory na rękach nosiłam ją ja, Malik, Harry, Rose lub Louis. Nie wiedziałam jak Jasmine zareaguje na zupełnie obcą osobę. Jadnak nasza córeczka nawet się nie odezwała. Patrzyła tylko na swoją ciocię.
- Jest do was bardzo podobna. - stwierdziła z uśmiechem Stella - Jak ma na imię?
- Jasmine. - odparliśmy oboje.
Malik z uśmiechem objął mnie ramieniem. Lubiłam to uczucie. Wszystko jest na swoim miejscu. Przynajmniej ja i Jasmine. Nasze miejsce jest przy Zaynie. Stella zwróciła mi małą. Pocałowałam ją w czoło. Zayn usiadł na kanapie obok jego rodziców. Ja usadowiłam się z Jasmine na rękach, na jego kolanach. Przytulił mnie do siebie. Chwile później mała już spała.
- A twoi rodzice? - spytał ojciec Malika - Co na to wszystko?
Westchnęłam.
- Nic nie wiedzą. Ani o Jasmine, ani o Zaynie. Nie zaakceptowaliby tego.
- Dlaczego? - spytała, przejęta jego matka.
Wytłumaczyłam im moją sytuację. Rodzice po prostu mają swoje racje. Nie zniosą tego, że wychodzę za Brytyjczyka jeszcze o innym wyznaniu religijnym. To dla nich za dużo jak na raz. Niestety, dla nich, ja już postanowiłam.Chciałam wyjść za Zayna i być szczęśliwa. Jego rodzina miała dzisiaj u nas nocować. Jego siostry zajmowały się małą. Stella mnie polubiła. Z wzajemnością. Ale Vanessa miała do mnie dystans i wiedziałam, że to się szybko nie zmieni. Zrobiłam kolację, którą wspólnie zjedliśmy. Rodzice Mulata nocowali w trzeciej sypialni u góry, a jego siostry na dole w salonie. Kiedy siedziałam na łóżku w naszej sypialni i czekałam, aż Malik wyjdzie z łazienki - zadzwonił mój telefon. Odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
- Halo? - ziewnęłam ze zmęczenia.
- Cześć córciu. - mama?
- Hej, mamo. - odparłam niepewnie.
- Amelia... może chciałabyś przyjechać do nas w odwiedziny? Tęsknimy za tobą.
Jasne, jasne. Ostatnio też tak było, prawda?
- Nie mogę. Ale jeśli chcecie, przyjedźcie do mnie.
- Z Mateuszkiem?
- On już nie jest taki mały. - odparłam.
Mój braciszek miał ponad dwa latka.
- A co u ciebie?
Malik pocałował mnie w ramie i położył głowę na moich nogach. Głaskałam jego czarne włosy.
- W porządku. Mam chłopaka.
- Naprawdę? - spięła się.
- A raczej narzeczonego... - czekałam na jakiś cios z jej strony.
- Kiedy go poznamy? - spytała sztywno.
- Kiedy przyjedziesz. - odparłam.
Jasmine cicho zaczęła płakać. Zayn do niej poszedł.
- Nakarmisz ją? - spytał, trzymając małą na rękach.
Odpowiedziałam mu uśmiechem.
- Muszę kończyć. - zwróciłam się do mamy i zakończyłam połączenia.
Nakarmiłam małą i położyłam ją spać. Chwilę później znajdowałam się w ciepłych ramionach Zayna.













































~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto i nowy rozdział.
Wiem, że krótki, ale jakoś wena mnie opuściła...
Jeśli macie czas skomentujcie sytuację w tym rozdziale ;)
Z góry dzięki :D
Do następnego!

2 komentarze:

  1. Proszę mi się tutaj reklamować! Masz talent i szkoda,żeby tak mało osób go nie poznało :)
    Świetny rozdział :)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby jej rodzice dobrze to przyjęli. Piękne imię ;)

    OdpowiedzUsuń