środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 28

Stałam obok Loczka, który koniecznie chciał ich pożegnać. Nie wiem o co mu chodziło. Przecież są dorośli. Ale przynajmniej trochę się pośmiałam. Było z czego.
- Tylko tam nie narozrabiajcie. - upomniał ich.
Zayn się tylko uśmiechnął, a na twarz Amelii wślizgnął się rumieniec.
- Harry! - skarciła go.
- No co?! - odparł - Przecież nic nie zrobiłem.
Pożegnaliśmy się. Od razu gdy odjechali, wpadli do nas chłopcy. Było dość wesoło. Zamierzaliśmy urządzić mini imprezkę. Siedzieliśmy do późna. Nie piliśmy dużo. Louis jak zawsze coś wymyślił. Tym razem chciał, żebyśmy poszli do jakiejś knajpy i robili sobie jaja. Zupełnie tego nie czułam. Dopiero gdy zajarzyłam o co mu chodzi, wciągnęłam się na dobre. Podjechaliśmy pod odpowiednie miejsce. Usiedliśmy przy jednym ze stolików. Louis miał zacząć. Z uśmiechem, podszedł do dwóch dziewczyn.
- Przepraszam, nie wiecie może gdzie tu jest zejście do metra?
Zdezorientowane spojrzały po sobie.
- No, jest niedaleko. Musisz wyjść i skierować się... - przerwał blondynce.
- Ale mi chodzi o drzwi. - wskazał na drzwi prowadzące do łazienek i pomieszczeń dla personelu.
- Żadne z nich. - Louis na te słowa zmarszczył brwi.
- Jak to? Kupel mi powiedział, że tędy dostanę się ekspresem do Narnii.
Dziewczyny z dziwnymi minami podniosły się i wyszły. Louis wybuchnął śmiechem i podszedł do nas. Wszyscy się śmialiśmy. To był naprawdę dobry pomysł. Przyszła kolej na mnie. Dwóch kolesi siedziało pod ścianą. To do nich postanowiłam iść. Stanęłam obok ich stolika.
- Cześć. - przywitałam ich z uśmiechem - Jestem konsultantką mody i sprzedaję damską bieliznę. Chcecie kupić?
Spojrzeli po sobie zdziwieni, a ja o mało co nie wybuchnęłam śmiechem.
- Jak widzisz, ja i kolega, jesteśmy facetami. - mruknął jeden - No chyba, że jeszcze pozujesz w tej bieliźnie.
- Ja nie. Ale moim modele to robią. - wskazałam na chłopaków.
Moja banda uśmiechnęła się.
- Nie jesteśmy gejami, jeśli o to ci chodzi. - powiedział drugi.
- No skąd. - odparłam udając oburzoną - Przecież proponuję wam bieliznę. To o niczym nie świadczy. No może tylko o tym, że jej nie macie.
Obaj nerwowo podciągnęli spodnie i wyszli. Wróciłam roześmiana do stolika. Co raz bardziej mi się to podobało. W końcu nękanie ludzi nam się znudziło i szliśmy przez miasto śpiewając... O ile można nazwac to śpiewem. Myślę, że nie jeden człowiek uciekał przed nami. Mieliśmy naprawdę świetną zabawę. Ale jak wszystko musiało się kiedyś skończyc.
Nadszedł kolejny dzień. Postanowiliśmy wybrac się na plażę. Mimo, że było zimno, rozbiliśmy się na kocu. Naszym obiadem była kiełbasa z grilla. Chłopcy zaprosili kilku znajomych przez co zrobiliśmy mini imprezę. Najlepsze było to, co zobaczyłam gdy tańczyłam z Harrym. Nie wiedziałam czy współczu temu biedakowi czy śmiac się z jego głupoty.

*Louis*
Sam nie wiem jak to się stało. Całowałem się z byłą kumpla. W zasadzie to ona całowała mnie. O ile mogłem nazwac to pocałunkiem. Objąłem ją mocniej. Mimo, że nie wiedziałem dlaczego to zrobiła, chciałem, żeby była blisko.
- Rebeca? - dziewczyna spojrzała mi w oczy - Czemu to robisz?
- Nie bój się. Nie będziesz dla mnie pocieszeniem po Zaynie. Nie potrzebuję pocieszenia, tylko miłości.
- Skąd wiesz, że ja ci dam miłośc?
- Widzę. Jak troszczyłeś się o tą głupią Amelię. Zależy ci na niej, co?
- Tak. I Amelia nie jest głupia. - broniłem przyjaciółki.
W oczach dziewczyny, która przede mną stała, zalśniły łzy.
- Nikt mnie nigdy nie bronił, tak jak ty ją.
- Przecież wszystko może się zmienic. - mruknąłem cicho.
Uśmiechnęła się blado. Przytuliłem ją. Zadrżała w moich ramionach. Kiedy była z Zaynem naprawdę jej nie lubiłem, ale teraz - była zupełnie innym człowiekiem. Oddałem jej swoją bluzę i usiadłem z nią na jednym z pni. Kiedy rozmawialiśmy dużo się śmiała. Była piękna. Czemu nie dostrzegłem tego wcześniej? By może całego tego zamieszania dałoby się uniknąc. Spędziłem z nią bardzo dużo czasu i nie żałowałem tego.

*Niall*
Siedziałem sam na jednym z pni. Wszyscy się jakoś rozeszli. Liam tańczył ze swoją dziewczyną, Harry też, Louis zapoznał chyba nową dziewczynę, a ja jak zawsze byłem sam w takich sytuacjach. Oni zawsze mieli się z kim bawi. Ja nie umiałem jakoś zaprosic pierwszej lepszej dziewczyny do tańca.
- Niall? - usłyszałem za sobą.
Odwróciłem się. Moim oczom ukazała się śliczna blondynka. Podniosłem się.
- Jess? - spytałem nie wierząc w to co widzę.
- Niall! - rzuciła mi się na szyję.
Mocno ją przytuliłem. Tak dawno jej nie widziałem. Przyjaźniłem się z nią kiedy byliśmy mali. Nawet nie potrafię policzyc ile lat temu. Cieszyłem się jej widokiem, tym, że znowu mogę ją przytulic. Złapałem ją za rękę i zaproponowałem spacer.
- Co u ciebie? - spytałem gdy oddaliliśmy się od hałasu.
- Nic ciekawego... - posmutniała.
Usiedliśmy na jednym z kamieni. W tafli morza odbijał się księżyc. Było pięknie. Objąłem ją ramieniem. Było jak za dawnych lat.
- Co jest? - spytałem widząc, że jest nie w sosie.
Oparła głowę na moim ramieniu. Przytuliła się do mnie szukając schronienia. Zawsze mogła do mnie przyjśc. Wychodzi na to, że oboje zaniedbaliśmy naszą znajomośc. Pozwoliłem jej mocno się do mnie przytuli, co więcej - odwzajemniłem jej uścisk.
- Życie mi się sypnęło. - szepnęła cicho z łzami w oczach.
- Chcesz mi powiedziec? - założyłem jej grzywkę za ucho.
Kiedyś była inna. Pełna energii, pomysłów nie potrafiła usiedziec w miejscu. Teraz wyglądała jak dziecko, które potrzebuje opieki dorosłego. Odpowiedziała mi ruchem głowy. Wpatrzyła się w dal, w coś czego nie dostrzegałem.
- Jak wyjechałeś... często za tobą płakałam. Rodzice nie pozwalali mi się z tobą skontaktowac. Mówili, że teraz gdy jesteś gwiazdą, taka osoba jak ja, nic dla ciebie nie znaczy. Powtarzali mi to tak często, że w końcu w to uwierzyłam. Po roku rozpaczy zaczęłam się z kimś spotykac. Na początku wszystko było idealnie. Póki się do niego nie wyprowadziłam. Nie był taki jak myślałam. Uciekłam. Uciekłam od wszystkie oprócz rodziców. Wracam do nich czasami. A raczej na ich groby. Mieli wypadek samochodowy w tamtym roku.
- Jess... - przerwała mi.
- Najgorsze jest to, że nie wiedziałam do kogo się zwrócic. - spojrzała mi w oczy - Bałam się przyjśc do ciebie, bo nie wiedziałam czy to co mówili mi rodzice nie okaże się prawdą. Nie chciałam sprawdza.
Mocno ją przytuliłem, szepcząc cicho, że to nieprawda. Przecież zawsze była dla mnie ważne. Nie ważne w jakim momencie życia by do mnie przyszła, zawsze bym ją przyjął. Liczyła się dla mnie. W tamtej chwili, chciałem jej to pokazac. Nie wiedziałem tylko jak.
- Wszystko będzie dobrze. - mruknąłem gładząc jej plecy - Obiecuję, że nie pozwolę cię skrzywdzic.
Po pewnym czasie zauważyłem, że blondynka zasnęła. Uśmiechnąłem się na ten widok. Była taka słodka. Tak jak kiedyś gdy byliśmy dziecmi. Delikatnie, by jej nie zbudzic, wziąłem ją na ręce. Zaniosłem ją do auta. Powiedziałem chłopakom i Rose, że jadę do domu. Obiecali wróci przed 5. Znając ich wiedziałem, że tak nie będzie. Jechałem powoli. Nigdzie mi się nie śpieszyło. Kiedy byłem na miejscu przeniosłem Jess do mojego pokoju i położyłem ją na moim łóżku. Nie chciało mi się przebiera w piżamę więc położyłem się obok dziewczyny i przytuliłem ją. Blondynka wtuliła się we mnie z uśmiechem. Dawno się tak nie czułem. Mi zależało na niej, ale wiedziałem też, że jej zależy na mnie.
- Nie odchodź. - mruknęła cicho.
Nie wiedziałem czy mówi to przez sen. Miałem cichą nadzieję, że nie.
- Nigdy nie odejdę. - odparłem i ucałowałem ją w czoło.

Obudziłem się kiedy słońce było już na niebie. Spojrzałem na zegarek. 11. Odwróciłem się na drugą stronę. Jess patrzyła na mnie ślicznymi, niebieskimi oczami.
- Co? - spytałem.
Zaśmiała się.
- A jakieś "cześc"?
- Hej. - mruknąłem.
- Dużo lepiej. - uśmiechnęła się - Dziękuję, że mogłam u ciebie zostac.
- Nie masz za co dziękowac. - odparłem - Chodźmy na śniadanie.
Weszliśmy do kuchni. Zdecydowaliśmy się na naleśniki. Jess miała zrobic ciasto, a ja miałem usmażyc. Rozgrzałem patelnie na ogniu. Kiedy odwróciłem się by spyta, o coś blondynkę, dostałem mąką po twarzy.
Usłyszałem je melodyjny śmiech.
- Takie to zabawne? - odparłem rozbawiony.
Wziąłem całe opakowanie i wysypałem jej na głowę. Była cała biała.
- O nie!- krzyknęła z uśmiechem.
Wskoczyła mi na plecy, łapiąc jakiś worek. Zacząłem biec do przodu więc objęła moją szyję, by nie spaśc. Z głośnym krzykiem skoczyłem na kanapę w salonie. Oboje nie mogliśmy powstrzymac śmiechu.
- Tęskniłam za rym. - powiedziała patrząc mi w oczy.
- Ja też. - odparłem z uśmiechem.
Uderzyła mnie poduszką. Oddałem jej. I tak rozpętała się bitwa. Ten kto silniejszy ten przeżyje. Oczywiście byłem to ja. Nie? Oczywiście dałem jej wygrac. W końcu dziewczyna wylądowała pode mną. Automatycznie oboje znieruchomieliśmy. Patrzyła mi w oczy. Nie potrafiłem się od niej oderwać. Jej usta były bardzo blisko. Zapragnąłem ich dotknąc, poczuc jak smakują. Jednak nie było mi dane. Do pokoju z głośnym hukiem wparował Harry i Rose. Kłócili się o coś. Jakby nie mogli się poprzytulac. Speszony odsunąłem się od blondynki, która również nieco zawstydzona usiadła, zagryzając wargę. Po chwili jednak wróciliśmy do kuchni, gdzie atmosfera między nami, znów się rozluźniła. Po solidnym śniadaniu Jess powiedziała, że musi już iśc, ale obiecała mnie odwiedzic. Poszedłem do pokoju Harrego. Leżał na łóżku z głową schowaną w poduszkę. Usiadłem obok.
- Żyjesz? - oboje z jego dziewczyną narobili niezłego rabanu.
- Horan, to chyba koniec. - nie dotarło do mnie to co powiedział.

*Narrator*
Rose stała wściekła na tarasie. Przez salon tylko przeleciała. Nie chciała robic scen przy Niallu. Harry stał obok. Wcale na nią nie patrzył. Był zły. Ciągle coś jej nie pasowało. Za to Ston miała zupełnie inne spojrzenie na tę sytuację. To on nie mógł jej zrozumiec. Jak by czasem nie mógł powiedziec głupiego "przepraszam", korona by my z głowy nie spadła. W końcu nie wytrzymała:
- Zawsze musisz taki byc? Taki uparty? - odwróciła się do niego przodem.
- A ty?! Nie możesz mi chodź na chwilę odpuścic?!
- Całowałeś wczoraj jakąś laskę, wasze zdjęcia są w sieci, a ty mi mówisz o odpuszczaniu?! - krzyknęła, czując jak pali ją wściekłośc i smutek.
Te uczucia zjadały ją od środka. Chciały ją pożrec. Próbowała się opierac, ale wiedziała, że zbyt długo nie wytrzyma.
- To nie jest moja wina, że się na mnie rzuciła! - odfuknął jej Harry.
Nie podobało mu się to co zrobił wczoraj. Sam siebie za to karcił, ale ona mogłaby zrozumiec, że tamta laska się na niego rzuciła. Nie wiedział jak jej to wytłumaczyc, żeby zrozumiała, że to nie jego wina.
- A poza tym byłem pijany... - dodał ciszej, wiedząc, że to nie jest żadne usprawiedliwienie.
- Proszę cię! - krzyknęła - Pijany?! To jest twoje wyjaśnienie?
Nie odpowiedział. Nie wiedział co ma powiedziec. W oczach Rose stanęły łzy. Jak zawsze jej związek się sypnął. Tym razem jednak, kochała faceta, z którym była. Widocznie dla niego była obojętna. Tak się właśnie poczuła - zupełnie dla niego nie ważna.
- Jak chcesz! Nie będę znosiła jakichś lasek, bo ty jesteś pijany! - stanęła na przeciwko niego - Nie wiedziałam, że jesteś taką świnią i dupkiem! - krzyknęła mu w twarz.
- Czyżby nasza kochana Rose pokazywała pazurki?! - powiedział z kpiną, chciał się odgryśc - A może to ty masz kogoś na boku co?
Zabolały ją te słowa. Wszystko co robiła, działo się mimo jej woli. Wymierzyła mu siarczysty policzek. Jego głowa obróciła się. Włożyła w ten atak całą swoją złośc. Loczek bezczelnie zaśmiał się jej w twarz.
- Nie bolało. - powiedział twardo z chłodem w oczach.
- A szkoda. Bo ja czuję jakby ktoś rozcinał mi serce na części pierwsze.
Zaskoczyło go to. Dziewczyna nie czekając na jakąkolwiek jego reakcję, wróciła do domu. Po chwili do uszu Harrego dotarł pisk opon. Rose odjechała swoim autem. Do Stylesa dopiero dotarło to co się stało i to co powiedział. Nie chciał tego. To wszystko były emocje, którym musiał dac upust. Rose i jej charakter też dały o sobie znac podczas tej kłótni. Nie odpuściła do końca. Chciała, żeby chociaż przez chwilę poczuł się tak odrzucony jak ona wczorajszego wieczora. I zrobiła to. Harry nie wiedział co zrobic. Czuł, że straci najlepszą i najważniejszą osobę w swoim życiu. Poszedł do siebie. Zatrzasnął drzwi. Nerwowo chodził w tę i z powrotem. W końcu usiadł przy biurku. Na czystej kartce nakreślił kilka słów. Jednak był zbyt zły, by coś stworzy. Długopis tak szybko i długo tarł o kartkę, że zrobił w niej dziurę. Opadł na łóżko. Czuł jak po jego twarzy spływają łzy - łzy smutku i wstydu. Za to co zrobił wczoraj pod wpływem alkoholu i za swoje dzisiejsze zachowanie. Powinien był ją przeprosic. Jeszcze pogorszył swoją sytuację bezsensowną kłótnią. Uderzył ręką w wezgłowie łóżka. Zabolało go to. Miał wrażenie, że ten ból chodź na chwilę pozwolił mu przestac myślec o jego ukochanej. Dopiero teraz poczuł ból w policzku. Gdy emocje powoli z niego ulatywały, dotarło do niego, jak bardzo go to boli. Pomasował twarz. Na swojej ręce dojrzał niewielką ilośc krwi. Dziewczyna mocno go zadrapała. Znów oparł głowę na poduszce. Do jego pokoju ktoś wszedł. Usiadł obok niego. Niall był zaniepokojony. Zakochani dośc głośno się kłócili. Chyba pod jego nieobecnośc stało się coś złego. Chciał się tego dowiedziec, no i oczywiście pomóc przyjacielowi.
- Żyjesz? - spytał ze współczuciem blondyn.
- Horan, to chyba koniec. - powiedział z rozpaczą Harry.
Wiedział, że trudno będzie mu to naprawic, ale nie spodziewał się cudów. Nigdy się tak nie pokłócili. Podejrzewał, że nie uda mu się nic zrobic.
- Jaki koniec? - spytał Nialler.
Nie rozumiał, jak jego przyjaciele, którzy się kochają, tak nagle mogą ze sobą skończyc. Harry usiadł na łóżku. Blondyn dostrzegł ranę, którą zrobiła Rose na policzku Loczka. Styles miał zapłakane oczy.
- Koniec! Rozumiesz?! Ja i ona... Nie ma już nas!
Horana zamurowało. Nie wiedział co zrobic, ani co powiedziec. Jedyne na co wpadł to przytulenie przyjaciela. Harry tego potrzebował. Nawrzeszczał na przyjaciela mimo, że nie chciał. Cicho go za to przeprosił, a z jego oczu wyleciało kilka łez. Cierpiał przez swoją głupotę, doskonale o tym wiedział. Zastanawiał się nad tym co może zrobic, jak odszukac Rose i co jej powiedziec.

Ston siedziała w aucie. Zaparkowała na jakimś parkingu. Oparła głowę na kierownicy.

Z jej oczu leciało wiele łez, ale nie przynosiło jej to ulgi. Na zewnątrz padało. Czuła jak by niebo płakało wraz z nią. Nie wiedziała co zrobic. Nie miała tu nikogo prócz Amelii, która aktualnie była na wyjeździe. Rose nie chciała do niej dzwonic i psuc jej wyjazdu. Czuła, że przegrała. Porażką było dla niej to, że go straciła. W jednej chwili oni stracili siebie na wzajem. Co zrobili źle? Brunetka rozmyślała nad jego zachowaniem, nad tym co się stało. Przecież mogli porozmawiac spokojnie. Nie zrobili tego. Żałowała, że to wszystko skończy się w tak głupi sposób. Czuła się bezradna. Chciała zadzwoni do kogokolwiek, żeby jej pomógł. Nie miała takiej osoby. Kiedy się nieco uspokoiła pojechała do hotelu. Wynajęła jeden z pokoi. Cały dzień siedziała sama. Czuła się źle. Jak by była chora. Nienawidziła tego uczucia tym bardziej, że teraz nie było to spowodowane wirusami.

W domu żaden z chłopków nie wiedział co się dzieje. Nie licząc Nialla, którego Harry poprosił o dyskrecję. Wszyscy czuli smutną atmosferę - nie wiedzieli dlaczego. Louis postanowił coś zrobi. Nie lubił kiedy w koło było smutno. Potrzebował rozrywki i uśmiechu. Dokuczała mu ta sytuacja. Zaprosił więc dziewczynę Liama i Rebecę. Kiedy tylko przyszły zrobiło się weselej. Siedzieli więc w piątkę w salonie, całkiem nieźle się bawiąc. Tylko Harry nad nie wychodził ze swojego pokoju; nie chciał, żeby ktoś zauważył co się dzieje w jego życiu. Przestał już płakac. Teraz wpatrywał się w okno, myślami uciekając do radosnych chwil. Kiedy był sam z Rose, a ona chciała byc przy nim. Zastanawiał się gdzie jest teraz, co robi i czy żałuje. Chciał wiedziec. A może nie... Bał się prawdy. Bał się, bo nie wiedział czego może się spodziewac. Zakochał się w Ston, jednak nie umiał naprawic błędu. To go przytłaczało. Nie radził sobie z tym. Im więcej o tym myślał tym bardziej miał tego wszystkiego dośc. Życie postanowiło zafundowac mu zmiany, których nie chciał. Był bezradny.


























~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej!
Przybywam z nowym rozdziałem ;)
Dziękuję za wszystkie opinie, one mi pomagają.
Jeśli zauważycie jakieś błędy w rozdziale, proszę nie bójcie się i napiszcie o tym;
będę wiedziała co robię źle i będę starała się to poprawic.
Aktualnie piszę z komputera, który nie chce pisac ć (to zostało skopiowane z google).
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał ;)
komentujcie, to daje ogromnego kopa do pracy!
PS: wiem ,że jest krótki, ale nie mogę przyzwyczaic się do mniejszego ekranu i miesza mi się długośc. I mam do was jedno pytanie:
Która perspektywa podobała wam się najbardziej?
;)




9 komentarzy:

  1. Dziewczyno promuj tego bloga bo jest świetny :)
    I muszę napisać że niekiedy nie mogę dodawać komentarzy nie wiem dlaczego :(
    Świetny rozdział !
    Czekam na następny !
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na 10 rozdział z życia Blue i Liama http://liampaynejade1d.blogspot.com/2015/06/rozdzia-10.html

      Usuń
    2. Z jednej strony chciałabym go promowac, ale z drugiej nie za bardzo wiem, gdzie... jeśli masz jakieś linki możesz mi je podesłac ;)

      Usuń
    3. Jestem kochana! :))

      Przepraszam za opóźnienie, na blogu wszystko wyjaśniłam...
      Rozdział wspaniały! :)) Uśmiałam się, gdy Amelia i ekipa robili sobie żarty w kawiarni! :)) Chciałabym widzieć miny kolesi, oglądający męski pokaz bielizny, hihi! xD *.*
      Wszystkie perspektywy podobały mi się kochana, ale kiedy mam wybierać zawsze obstawiam trzecią osobę, gdyż w prawie każdej książce ona występuje! :)) Nie mniej kochana, przy jakiejkolwiek zostaniesz i tak będzie wspaniale! :)) ^^
      Widzę, że Nial miał niezłą zabawę! Bitwa na poduszki :D I to spotkanie z przyjaciółką z dzieciństwa... Jess widocznie spotkała niewłaściwą osobę, niestety zdarza się tak często. Ale skoro się spotkali, teraz będzie lepiej! :))
      No i jestem wściekła na Harry'ego! Jak mógł się tak zachować? Normalnie jak ostatni dupek! Biedna Rose... Mam nadzieję, że loczkowi szybko wróci rozum, bo jak nie to go uduszę normalnie! :D ^^
      Pewnie się powtarzam, ale szalenie podoba mi się Twój styl! :)) Widać, że pisanie sprawia Ci wiele przyjemności! :)) A mi jeszcze więcej przyjemności sprawia kochana czytanie Twych "wypocin"! :)) :**
      Potopu weny oczywiście życzę! :))

      Pozdrawiam serdecznie! <3

      Ps. - przepraszam za tę April w poprzednim rozdziale! :)) Czytam również opowiadanie o ID, gdzie występuje to imię i wszystko mi się miesza! :D ^^

      Usuń
    4. Nie ma problemu, przy czytaniu wielu opowiadań czasem mieszają się bohaterowie ;) dziękuję za tak wiele miłych słów ;)

      Usuń
    5. Zapraszam na 11 rozdział o Blue i Liamie http://liampaynejade1d.blogspot.com/2015/06/rozdzia-11.html

      Usuń
    6. Potrzebuje POMOCY http://liampaynejade1d.blogspot.com/2015/06/hejka.html

      Usuń
    7. Zapraszam na 12 rozdział z życia Blue i Liama http://liampaynejade1d.blogspot.com/2015/06/rozdzia12.html

      Usuń
  2. 23 yrs old Engineer I Danny Doppler, hailing from Thornbury enjoys watching movies like Godzilla and Swimming. Took a trip to Coffee Cultural Landscape of Colombia and drives a Ford GT40. sprawdz ta witryne

    OdpowiedzUsuń