- Nie rób tak! - warknęłam cicho.
Zaśmiał się i objął mnie, przyciągając do siebie.
- Daj spokój. Chyba się nie przestraszyłaś? - przegryzł płatek mojego ucha.
Mimo, że coś mnie do niego ciągnęło - jak zawsze - znów go odepchnęłam i podeszłam do blatu. Nalałam sobie wody do szklanki i upiłam kilka łyków, które zaspokoiły moje pragnienie.
- Co tu robisz? - zwróciłam się do szatyna.
- Przyszedłem do ciebie. Nie wolno mi? - stanął na przeciwko mnie, a swoje dłonie oparł po obu stronach mojego ciała.
- Nie kiedy mnie straszysz. - ponownie zaśmiał się na moje słowa - To wcale nie jest zabawne.
Chciałam się odsunąć, ale złapał mnie w szczelnym uścisku. I chodź próbowałam się wyswobodzić, Malik był silniejszy. Po kilu minutach dałam za wygraną. Nie mam co się szarpać, nie odpuści.
- No w końcu... - mruknął zadowolony - Pewnie jesteś ciekawa jak poszła mi rozmowa z Louisem. Zaskakująco dobrze, bo jednak zostawił mi otwarte drzwi.
No nie wierze! Louis przeciwko mnie? Chyba będę musiała z nim pogadać i uświadomić mu, że straszenie mnie, grozi mi śmiercią. Zayn przytulił mnie lekko. Nie opierałam się, tylko odwzajemniłam jego gest. Posadził mnie na blacie i spojrzał mi w oczy.
- Jesteśmy krok do przodu? - spytał z nadzieją.
- Myślę, że tak. - mruknęłam i pogłaskałam go po policzku.
Zagrzmiało. Co prawda, nie panikowałam już przed burzą tak jak wcześniej. Teraz po prostu nie mogłam spać. To było bardzo uciążliwe. Tym bardziej, że to zjawisko pogodowe bardzo często się pojawiało. Ale czego mogłam się spodziewać po wyspach brytyjskich?
- Zostać z tobą? - spytał z lekkim uśmiechem.
- Em... Nie.
Ruszyłam do mojego pokoju, słysząc jego cichy śmiech za sobą. To wcale nie było zabawne. Kiedy weszłam obok mnie natychmiast pojawił się Black. Malec spojrzał na mnie przerażony. On był jak ja. Identyczny. Wzięłam go na ręce i pogłaskałam.
- To tylko burza Black. Nie bój się. W domu nic nam nie grozi. - pocałowałam go w główkę.
Psiak zamerdał niepewnie ogonkiem i polizał mnie po twarzy. Zaśmiałam się cicho. Położyłam go na poduszce i wślizgnęłam się pod kołdrę. Było mi zimno. Przypatrywałam się owczarkowi. Naprawdę mi ufał. Rozumiał mnie. Spokojnie oddychał, zwinięty w kulkę. Uśmiech sam wkradł się na moje usta. Słodziak zasnął, lecz ja nadal nie mogłam. Westchnęłam. Wzięłam mój telefon i przez chwilę zastanawiałam się czy nie wybrać numeru Malika. Stwierdziłam jednak, że nie dam mu tej satysfakcji. Odłożyłam urządzenie na szafkę nocną.
- Posuń się to cię przytulę. - usłyszałam rozbawiony głos.
Jak on to zrobił, że wszedł, a ja niczego nie słyszałam? I tak najnormalniej w świecie mi się przyglądał, tak? To nie fair. Jednak zrobiłam mu miejsce, uważając na maleństwo. Malik natychmiast objął mnie ramionami. Wtuliłam się w jego ciepły tors.
- Tęskniłem. - wymruczał w moje włosy, chowając w nich twarz.
- Ja też. - spojrzałam mu w oczy - Mimo to myślę, że nie powinniśmy się śpieszyć. Potrzebuję cię. Potrzebuję też czasu. Muszę to wszystko poukładać sobie w głowie.
- Rozumiem cię. Amelia tak cholernie mi na tobie zależy. - uśmiechnęłam się na jego słowa.
- Co cię uszczęśliwi najbardziej? - zagarnęłam kosmyk jego włosów do tyłu.
- Dwa słowa.
- Kocham cię. - szepnęłam, a jego oczy zabłyszczały.
Chłopak pogłaskał mnie po policzku. Między nami zapanowała dziwna atmosfera. Dziwna, lecz bardzo przyjemna. Do tej pory tego nie czułam. Gorąco rozlało się po moim ciele kiedy jego śliczne oczy były wpatrzone w moje. Jego usta nie pewnie musnęły moje. Objęłam jego szyję. Przez kilka sekund niewinny całus stał się bardzo namiętnym pocałunkiem. Żadne z nas nie chciało przerwać. Tak bardzo cieszyła mnie jego obecność.
- Obiecaj... że tak będzie... już zawsze... - wyszeptał pomiędzy pocałunkami.
- Obiecuję. - mruknęłam tylko, znów pozbawiona tchu.
Obudziły mnie delikatne promienie słońca. No cóż już środek listopada. Robi się co raz zimniej. Niedługo nadejdzie zima. Otworzyłam oczy. Obok mnie leżał najwspanialszy mężczyzna na świecie. Zayn mocno mnie przytulał. Podparłam głowę na ręce. Black położył się na nogach chłopaka.
Malik wyglądał przeuroczo gdy spał. Uśmiechnęłam się. I jak mam go obudzić? W ogóle mam go budzić? Chłopak mocniej mnie przytulił, odwracając się w moją stronę. Pocałowałam go w policzek. Mruknął coś, mocniej oplatając mnie ramieniem. Spojrzałam na zegarek. Była już 10. Powinniśmy wstać, żeby znów ktoś nas nie nakrył w niezręcznej sytuacji. Co prawda do niczego między nami nie doszło, ale Harry i tak zrozumiałby to inaczej.
- Zayn, musimy wstawać. - mruknęłam cicho.
Znów zaczął coś bełkotać pod nosem, przyciągając mnie bliżej.
Czyli został mi jeden sposób. Lekko musnęłam jego usta. Chłopak zareagował natychmiastowo. Wylądowałam pod nim, a jego usta przywierały do moich. Zaśmiałam się cicho.
- A co z Blackiem? - spytałam Mulata.
- Dyskretnie, wcześniej go zwaliłem.
- Jak mogłeś? Moje biedactwo...
- A ja? - spytał patrząc mi w oczy.
- Ogromne nieszczęście. - zaśmiał się i złożył delikatny całus na moich ustach.
Zepchnęłam go, a on zaśmiał się. Usiadł obok mnie. Lekko pociągnął rękaw mojej koszulki i cmoknął moje odsłonięte ramię.
- Nie żartowałam gdy mówiłam, że musimy wstawać. - spojrzałam mu w oczy.
Był taki radosny. Jego nastrój mi się chyba udzielił.
- Tym razem nie ucieknę. - mruknął ponownie mnie całując.
Rozpraszał mnie. Nie mogłam się niczym skupić.
- Malik! - mruknęłam zniecierpliwiona i popchnęłam go na poduszki.
Opadł na nie z uśmiechem. Wstałam i zabrałam jakieś ciuchy. Przeszłam do łazienki. Wciągnęłam na siebie czarną bokserkę i obcisłe siwe rurki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Ktoś mnie przytulił od tyłu i pocałował w szyję. Oczywiście, że wiedziałam kto był ktosiem. I tylko dlatego, nie sprawdziłam.
- Jesteś dzisiaj zajęta? - spytał, lecz nim zdążyłam mu odpowiedzieć, odezwał się mój telefon.
Odblokowałam go i włączyłam wiadomość. Wiedziałam, że Zayn śledzi tekst wzrokiem, opierając głowę na moim ramieniu. Dostałam sms od Jamesa. Pytał czy chciałabym się z nim umówić po południu. Nie miałam nic przeciwko. Kiedy zaczęłam wystukiwać odpowiedź: ok, o której?, Malik zabrał mi telefon.
- Ej, - wyciągnęłam do niego dłoń - oddaj.
- Em... nie. - odparł stukając coś.
Podeszłam do niego i wyrwałam mu urządzenie z ręki. Niestety za późno. Zdążył wysłać wiadomość, którą sam stworzył. Jej treść byłą następująca: "Odwal się ode mnie w końcu!" Nie byłam z tego zadowolona - to trochę mało powiedziane. Byłam wściekła! Jakim prawem Zayn to zrobił?! Pozwoliłam mu?! Nie przypominam sobie!
- Może ten sms powinien być wysłany do ciebie. - warknęłam.
- Gniewasz się o byle co... - stwierdził, drapiąc się po karku.
- O byle co?! Zayn, jeśli za każdym razem tak będzie... - pokręciłam zrezygnowana głową.
- No dokończ. - sprowokował mnie tym.
- Nie chcę faceta, który mi nie ufa i jest ciągle zazdrosny.
- Może nie umiem inaczej. - również był zły.
Ręce zacisnął w pięści, a mięśnie jego twarzy były napięte. Nie miałam zamiaru ustąpić. Miarka się przebrała. Nie chciałam tak żyć.
- Jeśli się nie nauczysz to odejdę. - głos zadrżał mi pod koniec zdania.
Nie chciałam. Kochałam go, ale co to za życie? Będzie mi kontrolował każdą konwersację? Nie będę mogła napisać do Harrego "kocham cię", bo on będzie zazdrosny? Nie. Tego nie zniosę. Wolę już teraz to wyjaśnić, niż czekać aż będzie gorzej. Chciałam go minąć. Objął mnie w talii przyciągając mocno do siebie i złożył namiętny pocałunek na moich ustach. To był mój słaby punkt.
- Jesteś seksowna gdy jesteś zła. - mruknął pomiędzy pocałunkami.
Odepchnęłam go. Zrobiłam to dość brutalnie. To już nie było zabawne. Musiał sobie zdać z tego sprawę.
- Do cholery, to nie jest zabawne! - uniosłam się - Przemyśl to.
- Co? Przecież wiesz, że cię kocham.
- To dlaczego mi nie ufasz?
Nie odpowiedział.
- No właśnie. - mruknęłam i poszłam do siebie.
Wybrałam numer Jamesa i zadzwoniłam do niego. Nie odebrał. Cholera! Wiedziałam, że muszę to odkręcić. Zbiegłam na dół i bez śniadania ubrałam się i wyszłam.
Myśląc o tym wszystkim, zrobiło mi się po prostu smutno. Doszłam do sklepu Jamesa i jego siostry. Weszłam do środka. Brunet widząc mnie od razu, ruszył do wyjścia wołając swoją siostrę.
- James, poczekaj! - stanął i niechętnie odwrócił się w moją stronę - Przepraszam cię za to. Naprawdę. Mój telefon trafił w niewłaściwe ręce.
- Jasne... - prychnął.
- Jak by mi nie zależało, nie przyszłabym.
- To możesz już iść.
Zabolało. Odwrócił się ode mnie. Domyślałam się jak bardzo musiało go to zranić. Szkoda, że nie chciał mnie słuchać. Odwróciłam się i wyszłam. Nie miałam zamiaru wracać do domu. Tam czekał Zayn, z którym wcale nie miałam ochoty rozmawiać. Ruszyłam w drugą stronę. Szłam tam gdzie poniosły mnie nogi i nim się zorientowałam wylądowałam na plaży. Ciekawe jak długo tu szłam. Rozmyślałam o tym wszystkim i nawet nie zauważyłam. Usiadłam na pisaku. Wiatr rozwiał moje włosy. Zayn, którego kochałam, ranił mnie, a James, na którym mi zależało, odwrócił się ode mnie. Nie chciałam takiego obrotu sprawy. Zaburczało mi w brzuchu. Zignorowałam to. Miałam ważniejsze rzeczy na głowie. Poczułam delikatny całus na policzku.
- Przepraszam... - to był Zayn.
Usiadł obok i przyglądał mi się. Nie patrzyłam na niego. W końcu po mojej twarzy spłynęła łza. Nie chciałam mu pokazywać, że cierpię, ale tym razem nie umiałam tego powstrzymać. Wytarł mój policzek, po czym posadził mnie na swoich kolanach.
- Wiem, jak zawsze przegiąłem. Nie płacz. Obiecuję, że się poprawię. Przynajmniej się postaram.
Chciał spojrzeć mi w oczy, ale unikałam jego wzroku. Wiedziałam, że go to bolało. Nie chciałam go ranić. Oparłam głowę na jego torsie i wsłuchałam się w bicie jego serca.
- James mi nie uwierzył. - mruknęłam - Jest na mnie zły.
- Ja z nim pogadam... - zaproponował, na co od razu odpowiedziałam:
- Lepiej nie... - przerwał mi.
- Nie bój się. Po prostu mu to wytłumaczę. Powiem, że jestem zazdrosny, cholernie zazdrosny, o kobietę, która mnie kocha. Że nie myślę trzeźwo i robię idiotyczne rzeczy. Że boję się, że ją stracę... - spojrzałam mu w oczy. Założył mi kosmyk włosów za ucho - Boję się, że za każdym razem gdy zrobię coś źle... Po prostu mnie zostawisz, bo będziesz miała dość. Wiem, że zawiodłaś się na swoim ostatnim facecie. Nie chcę popełniać jego błędów. I chyba przez to, robię się co raz gorszy.
Mocno się do niego przytuliłam. Zdobył się na szczerą rozmowę. Doceniałam to. Nie każdy to potrafi. Delikatnie go pocałowałam. Tym razem mnie nie przyciągnął, nie próbował nic zrobić. Chciał bym to ja zdecydowała. Oparłam się o niego i wpatrywałam w morze przed nami.
*Zayn*
Jestem cholernym kretynem! Cieszyłem się, że ona jeszcze mnie nie skreśliła, że nadal ma dla mnie szanse. Mocno ją objąłem. Było zimno. Kiedy zawiał wiatr robiło się jeszcze gorzej. Chciałem ochronić ją przed całym złem, które już musiała przeżyć i to którego nie chcę do niej dopuścić. Musiałem zacząć starać się bardziej. Ciągłe ranienie jej nie chroni. Doskonale o tym wiedziałem. Pocałowałem ją w czoło. Z delikatnym uśmiechem wtuliła się we mnie.
- Liczyłem na jakiś prawy sierpowy. Czy coś... - mimo że ją przeprosiłem, nie zrobiło mi się lepiej.
Czułem się paskudnie. Muszę to naprawić. Plan jest taki, żebyśmy nawzajem sobie zaufali. I przy okazji, żebym zaczął się hamować.
- Dobrze wiesz, że nie umiałabym cię uderzyć. - usiadła przodem do mnie, opierając swoje drobne dłonie na mojej klatce.
- Przecież wiesz, że nie o to mi chodzi. - mruknąłem spuszczając wzrok.
Było mi głupio. Strasznie... Pocałowała mnie. Jej słodkie usta, chciały dać mi do zrozumienia: to się już stało, możesz zmienić tylko przyszłość. Chciałem ją zmienić. Dziewczyna nie poprzestała na jednym, skromnym całusie. Mocniej ją przyciągnąłem. Byle to nie był kolejny sen. Często o niej śniłem... O nas. Tylko, że w żadnym z moich snów, nie mogłem być z nią blisko. Zawsze coś było nie tak. Nie pozwolę, żeby w prawdziwym życiu tak się stało. Gładziłem jej plecy. W końcu jednak opanowałem się. Nie chciałem na nią naciskać. Zacisnąłem usta w wąską kreskę. Amelia zmarszczyła brwi.
- Zayn... - nie spojrzałem na nią. Położyła dłoń na moim policzku i nasze spojrzenia spotkały się - Co jest?
- Nie wiem. Boję się, że cię stracę. Nie wiem co robię dobrze... - co miałem jej powiedzieć?
Ten facet, którego poznała gdzieś zniknął. Kiedy byliśmy na na balu i miałem maskę, mogłem zrobić wszystko, bo ona nie wiedziała kim jestem. Lecz teraz, kiedy widzi moją twarz, boję się wykonać zły ruch.
- Może nie powinieneś o tym myśleć. Wszystko rozwinie się w swoim czasie. - uśmiechnęła się lekko, po czym nachyliła się do mojego ucha - Chcę, żeby mój Zayn wrócił.
Przeszedł mnie dreszcz. Uśmiech wpełzł na moje usta. Objąłem ją i odwróciłem tak, że leżała na pisaku pode mną. Zaśmiała się. Pocałowałem jej słodkie usta. Chciała tego. Czułem, że cieszy ją po prostu moja obecność. Dziwiło mnie to, chodź z drugiej strony. cieszyło.
- Wyjedźmy gdzieś. Tylko we dwoje. - zaproponowałem.
Spojrzałam mi w oczy, nadal obejmując moją szyję.
- Gdzie? Teraz? Niedługo będzie zimno. Musimy jeszcze zabrać Blacka. Nie zostawię go samego.
- Gdziekolwiek. Mogę z tobą jechać nawet zaraz. Jeśli klimat ci nie odpowiada, to może Chorwacja? A Blacka miałem w planach. - zaśmiała się.
- Dobrze. - musnęła moje usta - Możemy jechać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka!
Dziękuje wam za komentarze. Bardzo motywują,
a jeśli chodzi o spam proszę, wszelkiego typu takie rzeczy piszcie w zakładce.
Widzę wszystkie te komentarze i staram się być na bieżąco ;)
Mam nadzieje, że wam się podoba. Trochę się teraz pozmienia, ale nie zdradzę wam za dużo ;)
Czekam na wasze opinie ;)
PS: jakie znacie lekarstwo na doła?
PS: jakie znacie lekarstwo na doła?
Hej;) Wpadłam przeczytałam na razie kilka rozdziałów i teraz śpieszę z opinią.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, co mi zazgrzytało. Moim zdaniem trochę za szybko pędzisz z akcją i nie wszystko dostatecznie dobrze opisujesz. Chociażby tutaj... Zayn ją obejmuje, rozmawiają, a nagle ona chce zadzwonić do niego, żeby przyszedł. Nie pokazałaś w ogóle momentu, w którym on wyszedł z mieszkania i tego czasu, który minął od ich spotkania. Potem nagle Zayn znowu się pojawia i mówią, że za sobą tęsknili. Zdecydowanie brakowało między tym jednego fragmentu. Najlepiej by było jakby Zayn w ogóle nie wychodził i akcja była ciągła.
Zayn to naprawdę duży zazdrośnik, ale dobrze, że chce się zmienić. Z jednej strony to fajne, że boi się stracić ukochaną, bo dzięki temu będzie się starał, ale z drugiej takie ciągłe życie w strachu i patrzenie na każdy ruch nie jest miłe. Także mam nadzieję, że wreszcie uwierzy w siebie i w to, że zsługuje na miłość!
Pozdrawiam! ;*
A w wolnej chwili zapraszam do siebie;)
sila-jest-we-mnie.blogspot.com
Cieszę się że wytknęłaś mi błąd. Ogólnym zamysłem było to że Zayn w ogóle nie wyszedł z mieszkania. On poszedł za Amelią tylko ona tego nie widziała. Następnym razem postaram się lepiej opisać sytuację ;-) dziękuję za komentarz ;-)
UsuńJestem kochana! :** Już jestem i śpieszę z opinią... :))
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzialik! :)) :3
Zacznę od tego, że przuroczo opisujesz czułości April i Zayana! Rozmarzyłam się... Dodatkowo tworzysz piękne, niebanalne dialogi, przez co czyta się wspaniale! :)) Znów więc muszę Ci pogratulować! ^^ *.*
Biedny Black, mój piesek również strasznie bał się burzy... >.<
Wiedziałam, że zaborczość Malika nieprzyniesie nic dobrego! Oby tylko James zrozumiał, bo naprawdę lubię tego gościa!
Potopu weny kochana! ♥ :**
Pozdrawiam oraz ściskam ze wszystkich sił! ♥♥♥
Dzięki ;-) ale nie wiedziałam że główna bohaterka ma na imię April :-D
UsuńDziewczyno promuj tego bloga ! Bo świetnie piszesz !! I szkoda,aby taki talent się marnował :)
UsuńŚwietny rozdział:)
Czekam na następnym :) Weny :)
Zapraszam na 9 rozdział z życia Blue i Liama http://liampaynejade1d.blogspot.com/2015/06/rozdzia-9.html
UsuńJak Zayn będzie się tak zachowywać to Melka od niego odejdzie! ;(
OdpowiedzUsuń