czwartek, 12 marca 2015

Rozdział 6

Co jeśli twoje życie stoi pod wielkim znakiem zapytania?
Co jeśli nie masz siły walczyć o szczęście? Czy to źle w końcu się poddać?
Jeśli w głowie masz tylko złe momenty i nie potrafisz zastąpić ich dobrymi, czy to źle, że czasem masz dość na tyle by postawić swoje życie na krawędzi?
A jeśli stoisz na tej krawędzi całe życie i po prostu coś bardzo mocno trzyma cię na przepaścią i nie pozwala spać?
Może jednak warto żyć dla tej jednej rzeczy, która nie pozwala ci się stoczyć na dno...

Od dawna tak ogromny uśmiech nie zagościł na mojej twarzy. Szczerze w to nie wierzyłam. Jak to się stało? My w jednym miejscu razem na ogromnej ziemi... On sławny, a ja zwykła dziewczyna... Jak to się stało, że... Że nadal o mnie pamiętał? Że nadal miał mnie w sercu i poznał mnie gdy ja nie umiałam mu nawet zaufać? Mocno się do niego przytuliłam. Nie wierzyłam, że tu jest.
- Tęskniłem. - mruknął w moje włosy.
Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Może mi się to śni? Ale jeśli jest to sen to ma się nigdy nie skończyć.
- Ja też. - odparłam - Nawet nie wiesz jak bardzo...
Jego usta również wykrzywił uśmiech. W zielonych oczach zatańczyły tak dobrze mi znane iskierki szczęścia. Kiedyś nie wyobrażałam sobie bez niego życia, później musiałam w końcu postępować racjonalnie, a teraz mam go przy sobie. Schowałam się w jego ramionach. Tak dawno nie mogłam tego zrobić i poczuć się bezpiecznie. W końcu mnie znalazł tak jak obiecał. Usłyszeliśmy rozmowy za drzwiami. Po chwili do pokoju po cichym zapukaniu weszła Rose i Zayn. Moja przyjaciółka niemal osłupiała widząc mnie w ramionach Loczka. Oparła się na szatynie, w którego oczach zauważyłam dziwny błysk. Nic więcej nie mogłam odczytać bo spuścił wzrok i skupił go na brunetce.
- Amelia co ja widzę w tym momencie? - spytała.
Zaśmiałam się cicho wraz z moim przyjacielem. To tak pięknie brzmi. Mój przyjaciel. Kochałam Rose jak siostrę, ale za Harrym tak bardzo tęskniłam.
- Widzisz mnie i Harrego? - odparłam marszcząc z uśmiechem brwi.
- Czekaj. - powiedziała podnosząc rękę do góry w geście oznaczającym "stop" - Czyli, że jak dobrze rozumiem ten tu oto oskarżony Loczysław Harry przyszedł do ciebie i po prostu z nim chodzisz? - nie czekając na odpowiedz zaczęła nawijać jak nakręcona - Dlaczego ja nic o tym nie wiem? Czemu nic mi nie mówisz? Od jakiego czasu o tym nie wiem? Dlaczego o tym nie wiem?! To niedopuszczalne Amelia! - wzięła głęboki wdech.
- Już? - spytałam rozbawiona.
- Nie! I dlaczego on w ogóle cię przytula?! - dodała.
Zaśmiałam się cicho. Nie mogłam w to uwierzyć. Znów jestem szczęśliwa! A moje życie przedstawiało się w czarno-białych barwach.
- Rose to TEN Harry. TEN, o którym ci tyle opowiadałam.
Brunetka zrobiła zdziwioną i nieco zakłopotaną minę.Lecz jak to ona nie trwało to długo.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś Harry? - zwróciła się do Loczka.
Chłopak potarł dłoń o dłoń i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Jakoś tak wyszło... - mruknął.
- Tylko ja nie wiem o co chodzi? - spytał zirytowany Mulat nakładając na twarz uśmiech.
Można się pomylić, ale nie był szczery. Może wiem to z doświadczenia?
- Zayn, to Amelia. - powiedział Harry - Ta którą musiałem zostawić dwanaście lat temu.
Malik ściągnął brwi, lecz po chwili sprawiał wrażenie jakby sobie o czymś przypomniał.
- To zejdziecie na dół? - spytała Rose.
- Jasne. - odpowiedzieliśmy oboje.
Kiedy wstałam zadzwonił mój telefon. Myślałam, że go wyłączyłam. Podniosłam urządzenie z pufy i spojrzałam na wyświetlacz. Kamil. Pokręciłam tylko głową i odrzuciłam połączenie, ale nie zdążyłam dojść do drzwi i chłopak zadzwonił po raz kolejny. Wszyscy na mnie patrzyli. Odwróciłam się tyłem i odebrałam.
- Spieprzaj. - mruknęłam do telefonu.
- Kotku, kotku...
- Nigdy nie będę twoim kotkiem! - krzyknęłam wkurzona.
Poczułam jak ktoś wyrywa mi urządzenie z ręki. Zdezorientowana obróciłam się w prawo. Rose trzymała mój telefon i powiedziała:
- Hej, mam nadzieję, że mnie pamiętasz. - powiedziała przesłodzonym głosem - Zostaw Amelię, bo jestem gotowa skopć twój irytujący tyłek! - chwila ciszy - Nie, nigdy nie patrzyłam na twój obleśny tyłek! Zostaw ją! Jest szczęśliwa ze swoim nowym chłopakiem!
Rozłączyła się i z uśmiechem podała mi urządzenie. Zeszliśmy na dół, a mi ulżyło. Po takiej interwencji ten dupek na pewno będzie trzymał się z dala ode mnie. Usiadłam na beżowym fotelu, a obok mnie wcisnął się Harry. Oparłam głowę na jego ramieniu i obróciłam wzrok w stronę telewizora. Nie było nic ciekawego. Tego można było się spodziewać. Westchnęłam i wstałam, a wszyscy zwrócili swoje spojrzenia w moją stronę. Miałam ochotę zapalić.
- Za chwilę wrócę. - powiedziałam.
I kiedy byłam już przy drzwiach poczułam lekkie objęcia w tali.
- A gdzie uciekasz? - spytał z uśmiechem Harry.
Jeju... Jego słodkie, zielone oczka i ten czarujący uśmiech. Ale z niego wyrósł przystojniak. Jak był młodszy też był słodki, ale nie aż tak. Mam tylko nadzieję, że chłopak niczego się nie domyślał. To byłoby trochę niezręczne, bo myślę o nim jak o przyjacielu. To się nie zmieni nigdy.
- Na dwór. - odparłam odwzajemniając jego gest.
- Idzie zajarać. - odparła niewzruszona Rose.
Dzięki! Zabijałam ją wtedy spojrzeniem, ale nadal obojętna patrzyła na mnie.
- No co? - powiedziała w końcu. Leżała oparta o Zayna - I tak by się dowiedział, że palisz.
Wzniosłam oczy ku niebu, a w sumie sufitowi by się nie wściec. Jednak byłam nieco zła. Ale tylko odrobinkę. Wiadomo, na Rose nie potrafiłam się długo gniewać o bzdury.
- Palisz? - spytał Harry, na którego twarzy malowało się zmartwienie.
- Tak... - mruknęłam - Jakoś tak samo wyszło.
Wyplątałam się z objęć chłopaka i wyszłam na podwórko. Mimo, że cieszyłam się z jego obecności nie byłam tą samą osobą co wcześniej. Wiedziałam, że go to zmartwiło, chodź nie powinno. Ludzie się zmieniają. Z różnych względów. Ja zmieniłam się przez Kamila. I wcale o nim nie myślę! Usiadłam na schodkach i odpaliłam papierosa. Wpatrywałam się w huśtawkę, którą poruszał wiatr. Była tak samo samotna jak ja. Uśmiechnęłam się przez chwilę. Kto by pomyślał, że zacznę się porównywać do rzeczy? Usłyszałam trzaśnięcie drzwi, a obok mnie usiadł Zayn. Nie patrzyłam na niego, ale wiedziałam, że przyszedł pogadać. Z nim? Nie ma mowy. Zgubiłam kluczyk od buzi i jest zamknięta. Kolano chłopaka dotknęło mojego, a ja dość dziwnie zareagowałam. Przeszedł mnie dreszcz. Inny niż zwykle.
- Długo palisz? - zaczął od bezpiecznego tematu.
- Nie. - odparłam wymijająco.
Mocno się zaciągnęłam i wypuściłam biały dym formując kółka. Szatyn uśmiechnął się patrząc na moje dzieło, które po chwili zniknęło.
- Ładnie. - powiedział.
Przyjrzałam się niebu. Zachmurzyło się i przybrało odcień szarości. Zanosiło się na deszcz. Znowu. Nawet lubiłam deszcz. Czemu? W sumie nie wiem. Tak samo jak nie wiem dlaczego uważam, że on jest życiodajną siłą. Czy inni ludzie czasem na tym myślą?
- Zawsze jesteś taka zamknięta? - przyjrzał mi się.
- Zawsze jesteś taki wścibski? - zgasiłam papierosa i spojrzałam na niego.
Zaśmiał się i spojrzał w ziemię lecz po chwili wrócił do mnie spojrzeniem.
- Tak. Teraz twoja kolej.
- Bywały takie czasy że nie. - odparłam i weszłam do domu.
Przygaszony Słodziak siedział ze smutną miną na fotelu. Nie mówię teraz o Rose. Ta z uśmiechem oglądała jakiś program. Usiadłam Loczkowi na kolanach.
- Zasłaniasz. - mruknął, próbując się wychylić tak, by moje ciało nie zasłaniało mu ekranu.
- Harry nie gniewaj się, ja po prostu nie potrafię inaczej.
Spojrzałam w dół i westchnęłam. Czekałam chwilę ale nie odezwał się. Gdy miałam odejść owinął swoje ramiona wokół mojej tali i spojrzał mi w oczy.
- Kiedyś mi ufałaś.
- Kiedyś ufałam wszystkim. - mruknęłam - Ale słyszałeś co mówiła Rose do telefonu. Dzwonił cytuję "pewien dupek".
- Słyszałem, ale nie rozumiałem. Nie mówię już po polsku i nie znam już tego języka.
Przytuliłam się do niego mocno.
- Pamiętaj, że przy mnie nic ci nie grozi. - mruknął mi do ucha.
- Dobrze. - odparłam układając się wygodnie.
Zamknęłam oczy i nawet nie wiem kiedy odpłynęłam.
Obudziłam się w łóżku przykryta kocem. Ziewnęłam i przeciągnęłam się siadając na miękkim materacu. Pod lewą ręką poczułam kartkę. Otworzyłam ją i dostrzegłam pismo Harrego:
Nie chciałem Cię budzić, zbyt słodko spałaś. Wpadnę dziś po południu jeśli nie masz nic przeciwko.
                                                                                Kocham Cię
                                                                                          Harry
Nikt mi nie powie, że on nie jest słodki. Z uśmiechem poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Ubrałam się w jasne rurki i czarny podkoszulek z białym napisem "NEW YORK". Włosy związałam w wysoką kitkę, a na twarz nałożyłam delikatny makijaż. Zeszłam na dół.
W kuchni trafiłam na całującą się parę - Rose i Zayna. Poczułam lekkie ukłucie. Tak. Brakuje mi tej bliskości z drugą osobą. Za raz... Czy to na pewno to uczucie? Czy to na pewno tęsknota za tym uczuciem bliskości? Na pewno! - skarciłam się. Wzięłam blatu sok pomarańczowy i poszłam do pokoju. Upiłam kilka łyków i wyszłam na papierosa. Chciałam trochę ochłonąć. Od wczoraj Kamil ani razu nie zadzwonił. Jej! Mój telefon zaczął wibrować w kieszeni. Cholera! Odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
- Z kim chodzisz? - zaczął ostro Kamil - Rozerwę debila na strzępy!
Z początku zaskoczyło mnie to, że dzwoni i to co powiedział, ale szybko się otrząsnęłam.
- Nie twoja sprawa. - mruknęłam.
- Do cholery jesteś moja! Więc to moja sprawa kto cię może całować! A mogę tylko ja!
- Człowieku ogarnij się! - krzyknęłam - Rzuciłam cię.
- Wiem, że tęsknisz. - mrukną - Ja też...
- Tani chwyt! - warknęłam po czym rozłączyłam się.
Wiedziałam, że kłamie, a mimo to miałam cień nadziei na to, że jednak coś nas popchnie ku sobie... Przestań! Ten rozdział twojego życia jest zakończony! Więc dlaczego wciąż nie mogę wyrzucić go z głowy? Miałam ochotę rzucać czym popadnie byleby to popsuć! Wstałam, odwróciłam się i zamierzałam wrócić do domu, ale na coś trafiłam. Poleciałabym gdyby szatyn mnie nie załapał. Jego ręka pewnie objęła mnie w talii. Spojrzałam mu w oczy. Miał na ustach duży uśmiech.
- Dzięki. - powiedziałam i chciałam się od niego odsunąć.
Nie pozwolił mi. Przyjrzał mi się uważnie, a ja poczułam jak pieką mnie policzki. Dawno żaden facet TAK na mnie nie patrzył. STOP! Zagalopowałaś się Amelia! To facet twojej przyjaciółki! Odsunęłam się od niego i weszłam do domu. Ugh... Poczekam na Harrego w moim pokoju. Tak będzie bezpieczniej. Zdecydowanie. Wzięłam dwa głębokie wdechy wchodząc po schodach i zamknęłam się w moim świecie, razem z muzyką. Ostatnimi wydarzeniami byłam trochę zmęczona, ale miałam nadzieję, że moje życie znów nabierze kolorów. Nawet jeśli mam robić to samo każdego dnia. Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę. - mruknęłam.
Za nimi pojawił się Harry z ogromnym uśmiechem. Wstałam z łóżka i mocno się do niego przytuliłam.
- Mam niespodziankę. - powiedział. Skrzywiłam się, a on zaśmiał z mojej miny - Spodoba ci się.
































~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Okey... więc jest taki sobie rozdział ;(
przynajmniej mi się wydaje, że nie do końca się udał
a tak dodatkowo: uprzedzam, że w ten weekend raczej nic nie dodam
mam imprezkę w sobotę i nie wiem czy coś napiszę ;)
mam nadzieję, że nie polecą hejty (chodź czekam na komentarze) ;)

1 komentarz: