Obudził mnie natarczywy dzwonek do drzwi. Malik tylko mnie pocałował i wstał. Poszłam do małej. Ją też obudził hałas. Patrzyła na mnie szeroko otwartymi czekoladowymi oczkami. Wzięłam ją na ręce. Miała na sobie żółte śpioszki w jakieś kolorowe wzorki. Już można było dostrzec, że kolor włosów odziedziczyła również po ojcu. Pocałowałam ją w czoło. Była taka malutka. Miałam na sobie top i szorty - czyli moją piżamę. Zeszłam na dół. Chciałam zobaczyć czy wszystko w porządku, w końcu Zayn nie wrócił do góry. Zamarłam widząc moich rodziców i Mateusza. Matka niechętnym spojrzeniem mierzyła nagiego od pasa w górę Mulata. Tata również patrzył na niego z niechęcią. Gdybym wiedziała, że przyjadą przygotowałabym się jakoś. Mati pierwszy mnie dostrzegł. Podbiegł do mnie wyrywając rękę z dłoni mamy. Chłopiec przywarł do moich kolan. To było dziwne. Poznał mnie? Przecież ostatni raz widział mnie jak był malutki. Pogładziłam go po blond włoskach, które tylko on miał w naszej rodzinie. Podniosłam wzrok. Rodzice wlepili we mnie wzrok. Poczułam jakiś dziwny skurcz w środku. To chyba był strach. Może bałam się odrzucenia z ich strony. Sama już nie wiedziałam. Jasmine zaczęła cicho marudzić. Spojrzałam na nią z lekkim uśmiechem. Była głodna.
- Cześć. - wykrztusiłam w końcu - Może usiądziecie w kuchni? - zaproponowałam.
Powolnym krokiem poszli za mną. Zayn wziął małą na ręce. Pocałował ją w główkę i usiadł na krześle, a ja przygotowywałam jedzenie dla małej. Nie chciałam przy rodzicach karmić ją piersią. Kilka razy dostała już mleko z proszku i smakowało jej. Lekarz zalecił mi takie do stosowania raz na jakiś czas, żeby mała miała wszystkie witaminy kiedy ja jestem w stresie. Sprawdziłam temperaturę. Było ciepłe. Podałam butelkę Zaynowi. Uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco, ale nic to niestety nie dało. Może poczułam się tylko trochę pewniej. Nie chciałam znać reakcji moich rodziców. Na razie siedzieli cicho, ale za chwilę wybuchną. Bo jak to możliwe, że ich 21 letnia córka ma narzeczonego, a przede wszystkim dziecko.
- To moja siostla? - spytał Mateusz.
Ja i Malik zaśmialiśmy się. Był uroczy. Siedział na kolanach mamy i przyglądał się małej Jasmine. Zayn rozumiał trochę więcej po polsku. Co jakiś czas oglądał ze mną jakiś polski film lub po prostu prosił bym nauczyła go kilku słów.
- Nie. - odparłam spokojnie i z uśmiechem - Ty jesteś jej wujkiem. To jest moja córka.
Widziałam, że moim rodzicom zabrakło powietrza, lub po prostu się zapowietrzyli. Mateusz nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji podszedł do Zayna i usiadł mu na kolanach. Malik objął go jedną ręką, żeby nie spadł.
- Jest mala. - stwierdził blondyn.
- Ma dopiero tydzień. - odparłam.
- Co?!- wrzasnęła mama - Masz dziecko?!
Od razu miałam ochotę skulić się i schować. Co mam jej odpowiedzieć? Tak, mam dziecko, nie widać? To była jednak moja matka. Jakkolwiek by się nie zachowywała, nadal jest moją rodzicielką.
- Tak. - odparłam spokojnie, po czym dodałam mocniejszym głosem - Nie życzę sobie żebyś krzyczała w moim domu.
Zdziwiłam ją moim zachowaniem. Ale nie byliśmy sami. Przecież nocowała u nas też rodzina Zayna. Po chwili jak na zawołanie do kuchni weszła cała rodzina Malików. Dziewczyny miały rozczochrane włosy i były niezbyt przytomne. Kiedy zobaczyły Mateusza na kolanach Zayna natychmiast się rozbudziły.
- Jaki śliczny. - powiedziała Stella - To twoje drugie dziecko, o którym nic nie wiemy? - uśmiechnęła się, a ja pacnęłam ją w ramie.
- To mój brat. - odparłam.
- Całą urodę odziedziczył on. - do dręczenia mnie przyłączyła się Vanessa.
Miałam ochotę je udusić. Na szczęście zabrały mojego brata i Jasmine do salonu, a w kuchni zostaliśmy tylko ja i Zayn i nasi rodzice. Usiadłam Malikowi na kolanach, a on mnie objął. Jego rodzice usadowili się na krzesłach po lewej stronie, a moi siedzieli po prawej stronie stołu. Czułam się trochę jak na sali rozpraw. Za chwilę polecą oskarżenia.
- Mamo, tato to są rodzice Zayna. Pani Emma i pan Damon. - przedstawiłam ich sobie.
- Miło państwa poznać. - przywitała ich z uśmiechem mama Malika.
Jej mąż objął ją ramieniem. Wszyscy czuliśmy, że moi rodzice są wrogo nastawieni. Zayn mocniej mnie przytulił. Oparłam się o jego wytatuowany tors. Zrobiło mi się jakoś lepiej. Pocałował mnie w czoło, a ja uśmiechnęłam się lekko na ten gest. Chciał jakoś dodać mi otuchy. Byłam wdzięczna za to, że po prostu jest. Cieszyłam się z tego jak dziecko.
- Bez wzajemności. - odparła moja matka.
Jak mogła tak powiedzieć? Widziałam, że mamie Zayna zrobiło się przykro. Nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam się źle. Moja mama niczego nie akceptowała. Jak mogła tak odpowiedzieć mamie mojego przyszłego męża?
- Co ty robisz? - zwróciła się do mnie - Niszczysz sobie życie!
Wstałam już wściekła. Nie mogłam tego słuchać. Podeszłam do niej. Zalała mnie fala odwagi. W końcu musiałam jej się postawić, żeby nie zginąć.
- To jest moje życie! - odparłam - Nie rozumiesz? Odtrąciliście mnie! Zayn zawsze przy mnie był jak go potrzebowałam! Jak zaszłam w ciążę nawet nie podejrzewał, że to nie jego dziecko, mimo że nie byliśmy razem. Kocha mnie i Jasmine. To jest najważniejsze. Jego rodzina mnie akceptuje. Co z ciebie za matka? Próbujesz zniszczyć moje szczęście zamiast się nim cieszyć.
Widziałam, że się w niej gotuje. Wstała, a kiedy chciała mnie uderzyć tata złapał jej rękę. Moje serce biło jak nigdy dotąd. Poczułam za sobą ciepło. Zayn stał tuż obok. Czułam, że się denerwuje. Objął mnie ręką w talii. Patrzyłam na moich rodziców i czekałam na ich reakcję.
- Ona ma rację. - powiedział tata - Nie widzisz, że do tej pory chcieliśmy jej pomóc i ją chronić, ale ona poszła swoją drogą? Musimy ją teraz wspierać.
Nie poznawałam swojego ojca. Wystąpił w mojej obronie. Matka była tak samo zaskoczona jak ja. Tata uśmiechnął się do mnie lekko.
- W końcu trzeba zrozumieć swoje błędy. - powiedział i wyciągnął do mnie rękę.
Wpadłam w jego ramiona z płaczem. Pocałował mnie w czoło. Dobrze było wiedzieć, że chociaż on przestanie na mnie naciskać i wszystko stanie się prostsze. Jego ciepłe ramiona dawały mi poczucie bezpieczeństwa tak jak wtedy gdy byłam dzieckiem. Czułam to samo.
- Zawsze mi na tobie zależało, tylko nie wiedziałem, że źle robię. - powiedział patrząc mi w oczy.
- Dobrze, że teraz wiesz. - odparłam i ponownie się do niego przytuliłam.
Matka nie podzielała widocznie jego zdania. Wzięła torebkę i wyszła trzaskając drzwiami. To było do przewidzenia, jednak mnie zabolało. Spojrzałam na Zayna. On tylko mocno mnie przytulił. Nic nie mogliśmy na to poradzić. Przeszliśmy wszyscy do salonu i rozmawialiśmy. Wszyscy chcieliśmy lepiej się poznać. Rodzice byli ciekawi kiedy chcemy wziąć ślub, ale my sami nie wiedzieliśmy. Chcieliśmy trochę poczekać, aż mała podrośnie.
Nasi rodzice i rodzeństwo wyjechało kilka dni później. W domu zrobiło się dziwnie cicho. Chciałam zabrać od Rose Blacka. Kiedy pojechałam do szpitala oddałam jej psiaka. Miałam nadzieję, że wszystko z nim w porządku. Zayn po niego poszedł. Kiedy tylko Black mnie zobaczył zaczął skakać i szczekać. Jego głośne powitanie przestraszyło Jasmine. Leżała na kanapie w salonie. Zaczęła płakać. Po jej malutkich policzkach leciały łzy. Ciekawy Black podszedł do niej. Ja i Zayn tylko go obserwowaliśmy. Usiadł obok kanapy i położył jedną łapę obok Jasmine. Mała spojrzała na pysk psa i wyciągnęła rączki w jego stronę milknąc. Black polizał jej drobną rączkę. Dziewczynka zaśmiała się. Ja i Zayn usiedliśmy obok małej i z uśmiechami głaskaliśmy psa. Nie byłam pewna czy Black zaakceptuje nowego członka rodziny, ale mała Jasmine w ogóle mu nie przeszkadzała. Cieszyłam się z tego. Ogarnęła mnie ulga. Mała zasnęła, więc położyliśmy ją wózku. Black położył się obok niego i ciągle nasłuchiwał czy Jasmine nie płacze. Położyłam się obok Malika na kanapie i mocno się do niego przytuliłam.
- Coś cię dręczy? - spytał, uważnie mi się przyglądając.
- Zastanawiam się nad naszym ślubem. Może powinniśmy wziąć go jak najszybciej?
- Dlaczego? - spytał.
- Zayn... - spuściłam wzrok. Trochę bałam mu się o tym powiedzieć - Miesiączka mi się spóźnia.
- Sugerujesz, że mogę ponownie zostać ojcem? - spytał.
Nie odpowiedziałam. Poczułam jego słodkie wargi. Uśmiechnął się między pocałunkami, a ja mocniej przyciągnęłam go do siebie.
- Wiesz, że cholernie się cieszę? - spytał opierając czoło o moje.
- Wiem, tylko... Czy to nie za szybko na kolejne dziecko? Jasmine jest jeszcze mała.
- Przecież szybko podrośnie. - uśmiechnął się szeroko - Niczego na razie nie jesteśmy pewni tak? - potwierdziłam skinieniem głowy - Więc nie martw się. Pojadę do apteki, kupię test i będziemy wszystko wiedzieć, tak?
Uśmiechnęłam się. Lubiłam gdy był taki. Pocałował mnie w czoło.
- Więc czekaj na mnie ze zniecierpliwieniem pani Malik. - podniósł się.
- Jeszcze nie. - odparłam rozbawiona.
- Już niedługo. - puścił mi oczko i wyszedł.
Zdrzemnęłam się chwilę pod jego nieobecność, lecz od razu gdy wrócił zrobiłam test. Kolejne minuty ciągnęły mi się w nieskończoność. Nerwowo chodziłam po łazience. Ręce zaczęły mi się trząść.
- W porządku? - spytał Zayn przez drzwi.
Otworzyłam mu je. Mocno się do niego przytuliłam.
- Nie wiem. Boję się sprawdzić. - zaśmiał się.
Trzymając mnie w ramionach sprawdził wynik.
- Negatywny. - odparł smutno.
Spojrzałam w jego oczy. Naprawdę chciał mieć kolejne dziecko. Nie mogłam na niego patrzeć gdy był smutny. Pocałowałam go.
- Chciałbyś mieć teraz syna? - spytałam nie przerywając pocałunku.
- Może... - odparł z ogromnym uśmiechem.
Obudziłam się wtulona w Malika. Już nie spał, więc gdy tylko otworzyłam oczy, przywitał mnie pocałunkiem. Uśmiechnęłam się.
- Hej. - mruknął zachrypniętym głosem.
Też musiał się niedawno obudzić.
- Cześć. - odparłam i rozejrzałam się - Gdzie Black?
- Śpi z małą. Przejął się rolą opiekuna.
Zaśmiałam się cicho i ponownie wtuliłam w ciepły tors Zayna. Pocałował mnie w głowę i mocno przytulił. Tym razem nikt nie przerwał nam poranka i byłam z tego niezmiernie zadowolona.
- Co chcesz na śniadanie? - spytał Zayn kiedy karmiłam małą w kuchni.
- Hm... Może jajecznicę?
- Robi się. - pocałował mnie przelotnie i zabrał się za posiłek.
- Jest mala. - stwierdził blondyn.
- Ma dopiero tydzień. - odparłam.
- Co?!- wrzasnęła mama - Masz dziecko?!
Od razu miałam ochotę skulić się i schować. Co mam jej odpowiedzieć? Tak, mam dziecko, nie widać? To była jednak moja matka. Jakkolwiek by się nie zachowywała, nadal jest moją rodzicielką.
- Tak. - odparłam spokojnie, po czym dodałam mocniejszym głosem - Nie życzę sobie żebyś krzyczała w moim domu.
Zdziwiłam ją moim zachowaniem. Ale nie byliśmy sami. Przecież nocowała u nas też rodzina Zayna. Po chwili jak na zawołanie do kuchni weszła cała rodzina Malików. Dziewczyny miały rozczochrane włosy i były niezbyt przytomne. Kiedy zobaczyły Mateusza na kolanach Zayna natychmiast się rozbudziły.
- Jaki śliczny. - powiedziała Stella - To twoje drugie dziecko, o którym nic nie wiemy? - uśmiechnęła się, a ja pacnęłam ją w ramie.
- To mój brat. - odparłam.
- Całą urodę odziedziczył on. - do dręczenia mnie przyłączyła się Vanessa.
Miałam ochotę je udusić. Na szczęście zabrały mojego brata i Jasmine do salonu, a w kuchni zostaliśmy tylko ja i Zayn i nasi rodzice. Usiadłam Malikowi na kolanach, a on mnie objął. Jego rodzice usadowili się na krzesłach po lewej stronie, a moi siedzieli po prawej stronie stołu. Czułam się trochę jak na sali rozpraw. Za chwilę polecą oskarżenia.
- Mamo, tato to są rodzice Zayna. Pani Emma i pan Damon. - przedstawiłam ich sobie.
- Miło państwa poznać. - przywitała ich z uśmiechem mama Malika.
Jej mąż objął ją ramieniem. Wszyscy czuliśmy, że moi rodzice są wrogo nastawieni. Zayn mocniej mnie przytulił. Oparłam się o jego wytatuowany tors. Zrobiło mi się jakoś lepiej. Pocałował mnie w czoło, a ja uśmiechnęłam się lekko na ten gest. Chciał jakoś dodać mi otuchy. Byłam wdzięczna za to, że po prostu jest. Cieszyłam się z tego jak dziecko.
- Bez wzajemności. - odparła moja matka.
Jak mogła tak powiedzieć? Widziałam, że mamie Zayna zrobiło się przykro. Nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam się źle. Moja mama niczego nie akceptowała. Jak mogła tak odpowiedzieć mamie mojego przyszłego męża?
- Co ty robisz? - zwróciła się do mnie - Niszczysz sobie życie!
Wstałam już wściekła. Nie mogłam tego słuchać. Podeszłam do niej. Zalała mnie fala odwagi. W końcu musiałam jej się postawić, żeby nie zginąć.
- To jest moje życie! - odparłam - Nie rozumiesz? Odtrąciliście mnie! Zayn zawsze przy mnie był jak go potrzebowałam! Jak zaszłam w ciążę nawet nie podejrzewał, że to nie jego dziecko, mimo że nie byliśmy razem. Kocha mnie i Jasmine. To jest najważniejsze. Jego rodzina mnie akceptuje. Co z ciebie za matka? Próbujesz zniszczyć moje szczęście zamiast się nim cieszyć.
Widziałam, że się w niej gotuje. Wstała, a kiedy chciała mnie uderzyć tata złapał jej rękę. Moje serce biło jak nigdy dotąd. Poczułam za sobą ciepło. Zayn stał tuż obok. Czułam, że się denerwuje. Objął mnie ręką w talii. Patrzyłam na moich rodziców i czekałam na ich reakcję.
- Ona ma rację. - powiedział tata - Nie widzisz, że do tej pory chcieliśmy jej pomóc i ją chronić, ale ona poszła swoją drogą? Musimy ją teraz wspierać.
Nie poznawałam swojego ojca. Wystąpił w mojej obronie. Matka była tak samo zaskoczona jak ja. Tata uśmiechnął się do mnie lekko.
- W końcu trzeba zrozumieć swoje błędy. - powiedział i wyciągnął do mnie rękę.
Wpadłam w jego ramiona z płaczem. Pocałował mnie w czoło. Dobrze było wiedzieć, że chociaż on przestanie na mnie naciskać i wszystko stanie się prostsze. Jego ciepłe ramiona dawały mi poczucie bezpieczeństwa tak jak wtedy gdy byłam dzieckiem. Czułam to samo.
- Zawsze mi na tobie zależało, tylko nie wiedziałem, że źle robię. - powiedział patrząc mi w oczy.
- Dobrze, że teraz wiesz. - odparłam i ponownie się do niego przytuliłam.
Matka nie podzielała widocznie jego zdania. Wzięła torebkę i wyszła trzaskając drzwiami. To było do przewidzenia, jednak mnie zabolało. Spojrzałam na Zayna. On tylko mocno mnie przytulił. Nic nie mogliśmy na to poradzić. Przeszliśmy wszyscy do salonu i rozmawialiśmy. Wszyscy chcieliśmy lepiej się poznać. Rodzice byli ciekawi kiedy chcemy wziąć ślub, ale my sami nie wiedzieliśmy. Chcieliśmy trochę poczekać, aż mała podrośnie.
Nasi rodzice i rodzeństwo wyjechało kilka dni później. W domu zrobiło się dziwnie cicho. Chciałam zabrać od Rose Blacka. Kiedy pojechałam do szpitala oddałam jej psiaka. Miałam nadzieję, że wszystko z nim w porządku. Zayn po niego poszedł. Kiedy tylko Black mnie zobaczył zaczął skakać i szczekać. Jego głośne powitanie przestraszyło Jasmine. Leżała na kanapie w salonie. Zaczęła płakać. Po jej malutkich policzkach leciały łzy. Ciekawy Black podszedł do niej. Ja i Zayn tylko go obserwowaliśmy. Usiadł obok kanapy i położył jedną łapę obok Jasmine. Mała spojrzała na pysk psa i wyciągnęła rączki w jego stronę milknąc. Black polizał jej drobną rączkę. Dziewczynka zaśmiała się. Ja i Zayn usiedliśmy obok małej i z uśmiechami głaskaliśmy psa. Nie byłam pewna czy Black zaakceptuje nowego członka rodziny, ale mała Jasmine w ogóle mu nie przeszkadzała. Cieszyłam się z tego. Ogarnęła mnie ulga. Mała zasnęła, więc położyliśmy ją wózku. Black położył się obok niego i ciągle nasłuchiwał czy Jasmine nie płacze. Położyłam się obok Malika na kanapie i mocno się do niego przytuliłam.
- Coś cię dręczy? - spytał, uważnie mi się przyglądając.
- Zastanawiam się nad naszym ślubem. Może powinniśmy wziąć go jak najszybciej?
- Dlaczego? - spytał.
- Zayn... - spuściłam wzrok. Trochę bałam mu się o tym powiedzieć - Miesiączka mi się spóźnia.
- Sugerujesz, że mogę ponownie zostać ojcem? - spytał.
Nie odpowiedziałam. Poczułam jego słodkie wargi. Uśmiechnął się między pocałunkami, a ja mocniej przyciągnęłam go do siebie.
- Wiesz, że cholernie się cieszę? - spytał opierając czoło o moje.
- Wiem, tylko... Czy to nie za szybko na kolejne dziecko? Jasmine jest jeszcze mała.
- Przecież szybko podrośnie. - uśmiechnął się szeroko - Niczego na razie nie jesteśmy pewni tak? - potwierdziłam skinieniem głowy - Więc nie martw się. Pojadę do apteki, kupię test i będziemy wszystko wiedzieć, tak?
Uśmiechnęłam się. Lubiłam gdy był taki. Pocałował mnie w czoło.
- Więc czekaj na mnie ze zniecierpliwieniem pani Malik. - podniósł się.
- Jeszcze nie. - odparłam rozbawiona.
- Już niedługo. - puścił mi oczko i wyszedł.
Zdrzemnęłam się chwilę pod jego nieobecność, lecz od razu gdy wrócił zrobiłam test. Kolejne minuty ciągnęły mi się w nieskończoność. Nerwowo chodziłam po łazience. Ręce zaczęły mi się trząść.
- W porządku? - spytał Zayn przez drzwi.
Otworzyłam mu je. Mocno się do niego przytuliłam.
- Nie wiem. Boję się sprawdzić. - zaśmiał się.
Trzymając mnie w ramionach sprawdził wynik.
- Negatywny. - odparł smutno.
Spojrzałam w jego oczy. Naprawdę chciał mieć kolejne dziecko. Nie mogłam na niego patrzeć gdy był smutny. Pocałowałam go.
- Chciałbyś mieć teraz syna? - spytałam nie przerywając pocałunku.
- Może... - odparł z ogromnym uśmiechem.
Obudziłam się wtulona w Malika. Już nie spał, więc gdy tylko otworzyłam oczy, przywitał mnie pocałunkiem. Uśmiechnęłam się.
- Hej. - mruknął zachrypniętym głosem.
Też musiał się niedawno obudzić.
- Cześć. - odparłam i rozejrzałam się - Gdzie Black?
- Śpi z małą. Przejął się rolą opiekuna.
Zaśmiałam się cicho i ponownie wtuliłam w ciepły tors Zayna. Pocałował mnie w głowę i mocno przytulił. Tym razem nikt nie przerwał nam poranka i byłam z tego niezmiernie zadowolona.
- Co chcesz na śniadanie? - spytał Zayn kiedy karmiłam małą w kuchni.
- Hm... Może jajecznicę?
- Robi się. - pocałował mnie przelotnie i zabrał się za posiłek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej!
Wiem, że długo czekaliście i że jest króciutki ;) - przepraszam
Wątpię żeby kolejne były dłuższe, już niewiele zostało ;)
Po skończeniu tego bloga, być może przez chwilę nie przeczytacie nic co napiszę. Nie wiem w co włożyć ręce:
Od 30 rozpoczynam staż na dolinie zwiastunów. Bardzo chciałabym dobrze wypaść i jednocześnie nie chcę zaniedbywać bloga.
Mam jeszcze jednego bloga, o którym wam już wspominałam. Coś nie możemy zacząć z Magiczną :D
Nie zanudzam was już. Być może od razu zacznę pisać na nowo, być może nie. Teraz nie mogę dać wam odpowiedzi.
Do następnego!
PS: UWIELBIAM WAS!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz