środa, 15 lipca 2015

Rozdział 36

Oslo. Dziś moja równy miesiąc od mojego przylotu do Norwegii. Sama nie wiem dlaczego tu. Wybrałam pierwszy lepszy lot, ale nie żałuję. Pogoda mi nie doskwiera - prawie jak w Londynie, bardzo często pada i jest pochmurno. Obserwowałam morze. Było piękne. Lekkie fale były skutkiem powiewów wiatru. Woda była idealnie niebieska. W jej tafli odbijało się zachmurzone niebo. Do nikogo się nie odzywałam, a raczej nie odbierałam żadnych telefonów. Na początku było trudno to wszystko ignorować. Nawet się z nimi nie pożegnałam, ale to mnie przerosło. Nie mogę mieszać w ich życiu. Robiłam to od ponad roku. W końcu to się musiało skończyć. Niall nie wybaczyłby mi gdyby Jessica wyjechała. Wolałam sama to zrobić, aby nie miał do mnie żalu. A poza tym po prostu chciałam odciąć się od Zayna. Nie radzę sobie z tym. Ma wziąć ślub, jego dziewczyna, przepraszam, narzeczona jest w ciąży. Nie chce w kółko o tym rozmyślać. Teraz mam na to szansę. Londyn aż huczy od plotek na temat Zayna Malika.
Kiedy wróciłam do mieszkania zdziwiłam się widząc kuriera. Stał pod drzwiami mojego mieszkania z ogromną paczką. Niczego nie zastanawiałam i nikt nie wiedział gdzie mieszkam. Co to mogło być? Szybko podpisałam potrzebny mężczyźnie papier i weszłam do domu. Pakunek nie był ciężki, jednak nieporęczny. Położyłam go w salonie obok małego stolika. Szybko rozcięłam karton. W środku był biały miś. Ten sam, którego dał mi Zayn. Miał na sobie jego kurtkę, przede wszystkim był czysty. Po tym jak wyrzuciłam go z okna, widzę go pierwszy raz. Nie mogłam się oprzeć i zatopiłam twarz w jego miękkim futerku, które pachniało Zaynem. Czułam jego perfumy, które uwielbiałam i zapach tytoniu. Dostrzegłam jakąś karteczkę w kurtce. Wyciągnęłam ją i rozłożyłam. To pismo różniło się od tego, którym kiedyś Zayn wysyłał mi liściki, więc to nie był on. Odczytałam napis:
I can't  forget you, because Baby you driving me crazy.
Coś we mnie pękło. Znałam ten zwrot: Baby, you driving me crazy. Malik już raz tak napisał, ale byłam pewna, że to nie on. Nie wiedział gdzie jestem i miał wziąć ślub. To wystarczające powody, bym wiedziała, że to nie on. Zostaje mi się dowiedzieć kto to. Na razie nie miałam ochoty na śledztwo. Położyłam się i włączyłam laptopa. Od razu odezwał się mój skype. To był Liam. Odrzuciłam połączenie i napisałam mu wiadomość:
Jeśli jesteś sam odbiorę.
Zignorował ją i zadzwonił po raz kolejny. Nie miałam pewności czy to on. Jednak zaryzykowałam. Moim oczom ukazał się Payne.
- Dziewczyno, nawet nie wiesz jak się martwimy! Wszyscy. - podkreślił ostatnie słowo.
- Hej, Liam. Też tęsknie. - odparłam i lekko uśmiechnęłam się.

- Gdzie jesteś i co robisz? - spytał już spokojniej i wygodnie usiadł.
Również usadowiłam się wygodnie. To zaczyna się opowieść.
- Cóż, nie robię w zasadzie nic. Zapisałam się na studia, ale nie wiem czy to jest właśnie to co chcę robić.
- A gdzie jesteś? - nie zamierzał odpuścić.
Spuściłam wzrok.
- Wyjechałam z Anglii.
- Domyśliłem się. Serio możesz mi powiedzieć. Przecież nikt się nie dowie.
Spojrzałam na niego. Mówił szczerze. Postanowiłam mu zaufać. Był w końcu moim przyjacielem.
- Jestem w... - przerwał mi głos, za którym cholernie tęskniłam.
- Co robisz Liam? - pytał Zayn, a ja trzęsącą się dłonią zakończyłam połączenie.
Nie dużo brakowało bym znów go ujrzała. Nie mogłam. Wystarczyłoby mi jedno spojrzenie bym wróciła do Londynu. Na razie nie chciałam. To było za szybko. Oparłam głowę o kanapę. Znów usłyszałam dźwięk połączenia, tym razem dochodziło z telefonu i komputera. Na telefon dzwonił Liam i na skype też. Dziwne, prawda? Zdecydowałam, że odbiorę telefon.
- Cholera, przepraszam. - powiedział - Zayn teraz ślęczy przed laptopem. Jemu naprawdę na tobie zależy.
- Mhm i dlatego się żeni. - mruknęłam.
- Nie wydaje mi się, żeby to było jego dziecko. Ona może nawet nie jest w ciąży. Zayn po prostu nie chce zostawić jej samej. W sumie też bym tak postąpił gdybym był pewny, że to moje dziecko. Z ślubem się pośpieszył.
- Możemy o nim nie rozmawiać? - westchnęłam.
- Jasne. Więc gdzie przebywasz?
- Na Półwyspie Skandynawskim.
- Ciekawie. - chyba załapał, że nie powiem mu więcej.
- Liam, kto przysłał mi misia, którego dostałam od Zayna?
- Ktoś ci go przysłał? - byłam pewna, że teraz marszczy brwi - Ostatnio go widziałem u Zayna.
- Ale to niemożliwe... - szepnęłam i usiadłam, a raczej opadłam na kanapę - Przecież on nie wie gdzie jestem prawda?
- Nikt nie wie.
- To dobrze. - odetchnęłam - Liam muszę kończyć. Zadzwonię jeszcze.
- Jasne. Pa.
Odłożyłam telefon i przetarłam twarz dłońmi. Co za cholerny dzień. Wyszłam na spacer i wróciłam dopiero o zmierzchu. Wzięłam szybki prysznic i postanowiłam jeszcze raz zadzwonić do Liama. Tym razem na Skype. oprócz niego był tam też Harry. W jego zielonych oczach dostrzegłam smutek. Uśmiechnęłam się lekko.
- Co u ciebie? - spytałam Loczka.
- Dobrze. Tęsknię. Cholernie. I Rose też. Zaraz sama ci to powie.
Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, a między chłopakami pojawiła się moja przyjaciółka.
- Jak mogłaś?! Nawet się nie pożegnałaś! Nie mam pojęcia gdzie jesteś! Nie dajesz znaku życia! Umieram ze strachu, a ty kontaktujesz się z Liamem! Jak mogłaś?! - wzięła głęboki oddech.
- Wszystko u mnie ok. To Liam pierwszy zadzwonił. Przepraszam, że się nie pożegnałam. Nie było... kiedy.
- Jasne. - mruknęła - A jak tam u ciebie? Żyjesz?
- Jakoś leci. Poszłam na studia. Ale chyb je rzucę.
- A jaki kierunek? - na dźwięk jego głosu zamarłam.
Po chwili usiadł za Liamem. Posłałam Paynowi wściekłe spojrzenie, na które tylko wzruszył ramionami.
- Muzyka. - oparłam cicho.
Odezwał się mój telefon. Tym razem był to Olaf. Był Norwegiem, z którym miałam zajęcia. Dogadywaliśmy się po angielsku. Był bardzo miłą osobą.
- Przepraszam muszę odebrać. - mruknęłam po czym nacisnęłam zieloną słuchawkę zapominając o obecności przyjaciół - Hej, Olaf.
- Hej, Piękna. - mówił tak na mnie od początku i nic na to nie poradzę - Wolna jesteś jutro prawda?
- Tak. Nie mam  żadnych planów.
- Już masz. Idziemy na lody.
- Ok. Z chęcią.
- A potem do kina.
- Czy ty proponujesz mi randkę? - zaśmiałam się.
- To ty proponujesz, a ja się zgadzam więc do zobaczenia.
Ze śmiechem odłożyłam telefon na szafkę. Wróciłam wzrokiem do ekranu laptopa.
- Twój nowy chłopak? - mruknął Zayn, a po jego twarzy widziałam, że jest wściekły.
Zignorowałam to pytanie. Reszta widząc, że nie mam zamiaru na nie odpowiedzieć, postanowiła chyba użyć w cierpieniu Malikowi. Tylko on nie cierpiał. To ja cierpiałam. Nie będę się nad sobą użalać!
- Więc masz nowego kolegę? - spytała Rose.
Roześmiałam się. Jej ton głosu, był zabawny.Czułam się jak dawniej, gdy byłyśmy ciągle razem.
- Tak. Poznałam Olafa na uczelni. Pomógł mi trochę w opanowaniu materiału. Jest całkiem spoko.
- Tylko kolega? - Harry uniósł brew.
- Co wy się tak interesujecie? - odparłam.
Wiedziałam dlaczego, ale miałam zamiar podręczyć Zayna. Czemu mu zależy skoro bierze ślub.
- Ty i Zayn powinniście pogadać. - powiedział Liam.
Zamarłam. Nie. Sam na sam - w życiu.
- Jestem zmęczona. Odezwę się. Kocham was! - zakończyłam połączenie.
Położyłam się w łóżku, ale nie mogłam zasnąć. Jeszcze nie przyzwyczaiłam się, że tu prawie całą noc jest jasno. A poza tym w głowie siedział mi Zayn. Tak bardzo miałam ochotę znów poczuć jego słodkie usta. Nie mogłam się na niczym skupić. Wstałam i wzięłam misia. Ponownie się położyłam i mocno wtuliłam w pluszaka. W końcu, koło północy, usnęłam.
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Nie chciałam wstawać, ale było zbyt natarczywe. W końcu leniwie uniosłam swój zadek i otworzyłam drzwi.
Stał w nich uśmiechnięty Olaf.
- Co ty tu robisz? - spytałam zaspana.
Chłopak pocałował mnie w policzek i wszedł bez zaproszenia. Zamknęłam drzwi.
- Też się cieszę, że cię widzę. - oparł - Ubieraj się. Wychodzimy.
- Gdzie? - spytałam przytomniejąc.
- Pozwiedzać.




* * *

Wieczorem znaleźliśmy się w kinie. Cały dzień łaziliśmy po Oslo i okolicach zwiedzając wszystkie możliwe muzea i zabytki. Teraz był czas na relaks i odpoczynek dla nóg. Usiedliśmy na miękkich fotelach. Film był w 3D. Miał to być horror. Już żałowałam, że tam jestem. Później będę się cholernie bała. Przy okazji nie dam spokoju Olafowi. Okazało się jednak, że horror był komedią. W sumie to uśmiałam się, jak wszyscy na sali. Tylko Olafowi coś nie pasowało. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Kiedy wychodziliśmy z sali, zauważyłam jak Olaf przygląda się pewnemu blondynowi.  Przez głowę przemknęło mi, że może jest gejem. Z jednej strony chciałam go spytać, ale z drugiej nieco się bałam. W końcu mi się to wymsknęło.
- Olaf, czy ty jesteś... - spojrzał na mnie trochę zestresowany - No wiesz...
- Aż tak widać? - spytał smutno.
- Nie. Przepraszam, nie chciałam powiedzieć nic złego.
- Nie powiedziałaś. Po prostu bałem się ci powiedzieć.
Uśmiechnęłam się.
- Nie musisz się bać. Nadal będziesz dla mnie Olafem. Koniec kropka. - przytuliłam go.
Odwzajemnił mój uścisk. Po chwili dojrzałam znajomą sylwetkę. Moje serce zabiło mocniej. Na ustach pojawił się uśmiech. Jak Harry mnie znalazł? Moja mina zmieniła się gdy zobaczyła z kim przyjechał...













~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej!
Myślałam że dzisiaj nie dodam, ale jest ;-) 
Ktoś to w ogóle czyta? o.O
Nie mam pojęcia jak podsumować ten rozdział, zostawię to wam.
Dziękuję za ogromną liczbę wyświetleń, chodź pewnie wiele osób trafia tu przypadkiem.
Tak więc, czekam na.wasze komentarze i do następnego :-* 

2 komentarze:

  1. Zapraszam na 15 rozdział z życia Blue i Liama
    http://liampaynejade1d.blogspot.com/2015/07/rozdzia-15.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Malikowi należy się porządny kopniak! Biedna Melka ;(

    OdpowiedzUsuń